Adieu, Pina Bausch

Pina Bausch, Pina Ballerina. Żaden inny tancerz na świecie nie uosabiał więcej piękna, przepychu, emocji i ruchu. Jej oczy, ramiona, ścięta szyja, uśmiech, męski kapelusz, męskie spodnie, papieros, tak je nazywano: małomówne, filigranowe i enigmatyczne, kochające siebie, delikatne i ironiczne. Madonna i sfinks w tym samym czasie. Urodziła się w Solingen, zrewolucjonizowała sceny świata z sąsiedniego miasta Wuppertal.

Wszystko, co robię, robię jako tancerz.

„Wszystko, co robię, robię jako tancerz, wszystko, wszystko!”, Powiedziała Pina Bausch dwa lata przed śmiercią. Zaczęło się, gdy nieśmiała córka karczmarza siedziała sennie między nogami pod stołami tawerny. Od czwartego roku życia mała Filipina tańczyła jako jej chrzest. Po ukończeniu studiów w Folkwang School w Essen i dwóch latach studiów tańca współczesnego w Nowym Jorku wróciła do Baletu Folkwang. W wieku 33 lat została dyrektorem baletu i głównym choreografem w teatrach w Wuppertal. Jeden grzebiący tutusa i umierające łabędzie w otchłani sklepienia scenicznego. Skandaliczne na początku. Ponieważ jako choreografka nie tylko pozwoliła zespołowi tańczyć, ale także opowiadać historie, grać, śpiewać, krzyczeć i robić rzeczy, które nigdy wcześniej nie były widziane na scenie. „Fałszywe, fałszywe, fałszywe - wszystko w porządku” - krzyknął ochryple papież baletu nowojorskiego Clive Barnes. „Relations to the schizoid”, niemiecki krytyk poświadczony w 1974 roku. Kiedy 1979 tancerze hipopotamowi przebrani w swoje „arie”, mężczyźni w sukienkach i kobiety z nagimi piersiami wykonywali bitwy wodne na scenie, premierowa widownia zmieniła się w chuliganów, którzy krzyczeli i krzyczeli dziko biją się nawzajem. W Niemczech wygwizdano, chwalono we Francji jako „Fée de Wuppertal”.



Nie było sztywnych choreografii z Piną Bausch

„To było i zawsze dotyczy mnie: jak mogę wyrazić to, co czuję?” Powiedziała. Bez słów. Ponieważ na początku nie było słowa, ale uczucie i ruch. Emocja.

Pina Bausch zrewolucjonizowała świat teatru.

W tym celu radykalnie złamała tradycyjny taniec i skupiła się całkowicie na mowie ciała i obrazach ciała. Boi się słów, powiedziała, ale także z szacunku. Ponieważ nie odważyła się użyć słów, co ją poruszyło.

Nie było sztywnych choreografii z Piną Bausch. Ich materiałami wyjściowymi byli ludzie i ich ciała, które niosą w sobie ślady życia i życia.

Podczas gościnnych podróży między Rzymem a Hongkongiem ona i jej zespół gromadzili rytmy, obrazy i zapachy. Z pytaniami podeszła do tematów. Walka o miłość i płeć, żal, strach, dzieciństwo i środowisko. W małych scenach pozwalała tancerzom grać to, co czuli. Ścigali się o ściany lub wspięli się po ścianie, wskakiwali na 8000 goździków, pedałowali wśród gigantycznych kaktusów lub czołgali się w wodzie jak w „Masurca Fogo”. W „Café Müller” Pina Bausch tańczyła w dzieciństwie. „Czego nie robisz, by być kochanym” - powiedziała.



Nikt nie wiedział, co chce zrobić z próbami, sama nie mogła tego powiedzieć. Na koniec złożyła wszystko jak kolaż. Zrobiono jej utwory na premierze rzadkie, humor, który zawsze mieli, tytuły, które później dostali, a frenetyczny wiwatował publiczność. „Dmuchamy”, pisarz Péter Esterházy kiedyś nazwał ten stan. Bo teatr tańca Piny Bausch nie musiał być rozumiany, ale odczuwany.

Kiedyś zapytano ją, dlaczego nie wyemigrowała do metropolii, które zabiegały o nią na całym świecie. Odpowiedź tancerza: „Wierzę w wyobraźnię, jeśli chcę świecić słońcu, to po prostu pozwolę mu odejść, także w Wuppertalu”.

Pina Bausch zmarła 30 czerwca 2009 r. - pięć dni po rozpoznaniu raka, 18 dni po premierze swojej ostatniej sztuki w Operze w Wuppertal.

Sirène 2.0 (part 2) + Adieu Pina Bausch (Marta & the Psycho Sons) (Kwiecień 2024).



Wuppertal, papieros, Madonna, Solingen, Nowy Jork, Pina Bausch