Wakacje w Alm

Tylko krowy i ja: Z Wasserngrat nad Lauenental możesz patrzeć na świat tak, jakby to nie był twój interes

Skąd ona pochodzi, ta dziecinna wściekłość? Moje gardło jest jak węzeł, moje serce bije. Łzy są w moich oczach. Dobrze, że nikt mnie nie widzi. I tylko z powodu kilku krów, które nie chciały, jak chcę. Jest dopiero dziewiąta, fajny poranek. Siedzę na skale około 1900 metrów nad poziomem morza. Gotuj we mnie. Wokół mnie cisza, łąki, szczyty. Ponad mną niebo. Pode mną dolina, zalesione zbocze góry i nad brzegiem lasu stos drewnianych domów: Górna Brüeschen, ten alpejski szwajcarski Saanenland, gdzie jestem gościem przez tydzień.

Alp jest światem własnym, niedaleko, ale lata świetlne od eleganckiego ośrodka narciarskiego Gstaad, poza zasięgiem samochodów. Odwiedzający muszą pokonać pieszo ostatnie metry wysokości. W 200-letnich budynkach znajduje się kilka stajni, „chuchi” z otwartym paleniskiem, nad którymi wisi miedziana „kessi”, „Stübli” z piecem kaflowym, dwie sypialnie, aw nieużywanej stodole prysznic. Z „Bähnli”, drewnianymi saniami wiszącymi na wyciągarce, bochenki sera wykonane na alpach są transportowane w dół zbocza i do góry. Elektryczność jest dostępna rano i wieczorem przez jedną godzinę, kiedy pracuje generator diesla, z którym pracuje dojarka.

Kocham góry. Ponieważ są tak duże, że możesz czuć się mały w ich obecności bez wstydu. Kiedy przyjechałem pięć dni temu w tej samotności, z której można patrzeć na świat tak, jakby to nie był jego interes, padało. Szczyty niosły chmurę szarości, domy zatonęły we mgle i błocie. Zadrżałam i pomyślałam: tutaj nie chcę tak szybko odejść.



Tymczasem pogoda jest lepsza. Ostatnie dni spędziłem w tym samym rytmie, że codzienne życie na alpach - rodzaj obozu letniego dla krów - udaje: wstawaj o 7.30. Śniadanie z Danielem, producentem serów i jego asystentką Bettiną. Wejdź na górę, aby wprowadzić krowy mleczne do stajni, spędzając noce na górskich łąkach, gdzie żywią się energicznie wieczorami i wczesnym rankiem. Dojenie. Ser: Podgrzej rano z wieczornym mlekiem z poprzedniego dnia nad ogniem. Dodaj kulturę bakteryjną i laboratorium. Poczekaj, aż mleko „połknie”, galaretowatą masę. Obróć „łyk” i pokrój „harfą serową”, dopóki serwatka nie osiądzie, w której „łama” unosi się - białe okruchy, które po długim mieszaniu, czekaniu i ogrzewaniu lnianymi ściereczkami wyciągniętymi z czajnika, wciskają się w okrągły kształt i uformować bochenek serowy pod starą drewnianą prasą. Między, lunch. Regularnie obracaj sery, przyciągając kształt coraz bliżej, tak aby tyle płynu uciekło, zanim następnego dnia zostaną umieszczone w kąpieli solnej. Wytrzyj kuchnię, z której dostaniesz się do stodoły, a mgła posmarowana najpóźniej po południu. Spacerując po górach, siedząc w popołudniowym słońcu, czytając. Znowu mleko. Mucking. Wieczerza. Na deser weź lornetkę i obejrzyj kozicę. Wypij drinka, porozmawiaj, zagraj w karty. Śpij jak kamień.



A kto robi bzdury? Kim jesteś? Nie ma wcześniej obiadu

Tylko jeden długi spacer Zrobiłem od mojego przyjazdu. Początkowo była to mieszanka ciekawości i uprzejmości, która sprawiła, że ​​spędziłem dzień na alpach, gotując, pomagając w stajni. Daniel i Bettina trudzą się od rana do nocy, mieszkam z nimi pod dachem, jem z nimi przy stole - na początku nie wydawałoby mi się to niewłaściwe. Trzeciego dnia zapomniałem o tym, co mogę zrobić. Byłem tam, gdzie każdy, kto wyjeżdża na wakacje w góry, chce jechać: na górę. Na tej górze było wiele do zrobienia. Nie trzeba się martwić o to, jak wypełnić dzień, stracić wszelkie ambicje, zobaczyć jak najwięcej, doświadczyć. Po prostu wykonuj pracę, którą trzeba wykonać, rękami zamiast mózgu, zwierzętami zamiast komputerami, wiatrem i pogodą.

Czwartego dnia przywiązałem się do stołka do dojenia. Przestałem myśleć o czymś śliskim, kiedy wziąłem w prawą rękę smoczki Huldi, Elviry lub Flavii, aby „polizać”: aby przynieść mleko ręcznie, tak aby strzykawka usztywniła się i można było założyć naczynia do dojenia. Przyłożyłem policzek do ciał zwierząt, wciągnąłem ich zapach i nie wzdrygnąłem się, gdy zwierzę obok mnie klepnęło go po stabilnej podłodze.

Nie jestem typem porzuconym. Piątego dnia zrozumiałem jednak, że rozumiem Bettinę, która w wieku 23 lat zrezygnowała z pracy celnika i wyprowadziła się z miasta w góry. To był rok 1999, kiedy Daniel miał 20 lat, po raz pierwszy Käser udał się do Alp i szukał kogoś, kto mógłby mu pomóc. Bettina i ojcowie Daniela byli przyjaciółmi, Bettina nie miała nic lepszego do roboty, więc przyjęła pracę jako „koneserka”. Ludzie, o których mówili: „Unterländerin” na Alpu? Nawet z młodszym mężczyzną? Nikt jej nie wątpi. Siódme lato pracuje z Danielem nad Alpe, siedem dni w tygodniu, od rana do wieczora, nawet z gorączką: „Nie ma choroby, zwierzęta muszą być pod opieką”. Przez resztę roku pracuje w hotelach lub sprząta domki należące do zamożnych ludzi z całego świata. Ma znacznie mniej pieniędzy niż kiedyś i jest o wiele szczęśliwsza: „Wieczorem wiem, co zrobiłem”. Tylko, że ma chłopaka w dolinie i nadal spędza lato z Danielem, miejscowi nadal są przezabawni: „Jeden mężczyzna na lato, jeden na zimę!” Jeden wierzy Bettinie, kiedy mówi, że jej to nie obchodzi: „Najważniejsze, mój przyjaciel mi ufa”.

Tego lata jest 73 bydło od ośmiu rolnikówktórzy zaopatrują Daniela i Bettinę. 27 z nich podaje mleko, z których dwa produkują „ser alpejski” dzień po dniu. Turyści w dolinie nie lubią kupować sera, ponieważ zawiera on szczególnie dużą ilość nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3, ale ponieważ smakuje oryginalnie: ser wytwarzany jest ręcznie, sztuka sera jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Przed Danielem był to jego ojciec, rolnik, który spędził lato po lecie przez około 100 dni „z 'Bärg”. Daniel siedział już jako dziecko w Resopaltisch, gdzie jemy. Prawdopodobnie były już talerze i garnki, które gromadziły się obok zlewu, dopóki ktoś nie znalazł czasu na ich wypłukanie. Zasilane bateriami światła, które wiszą pod drewnianym sufitem i rozpraszają zimne światło, należą do innowacji wprowadzonych przez Daniela. Kilka dni zajęło mi odważyć się poprosić o świece. A kiedy położyłem kwiaty na stole, który wybrałem, Bettina zapytała: „Cóż, czy jest coś do świętowania?” Dla Bettiny i Daniela Alpe nie jest miejscem rustykalnej przytulności, o której marzymy, gdy myślimy o górach. Jest prosta: jej miejsce pracy.



Alp nie ma stresu w czasie wolnym. Program jest naprawiony. Mleko rano i nieść mleko. Ser na lunch. Wieczorem mleko i zjedz ponownie: serowe fondue z Bettiną i Danielem

Jedyne, czego nie mogę się przyzwyczaić, to zimnoktóry wpada do domu z ciemnością. Zgodnie z kalendarzem mamy jeszcze lato, ale na tej wysokości termometr jest już dość niski w nocy: w kuchni wczoraj wieczorem było 12 stopni. Śpię pod ciężkimi kołdrami w śpiącej kołdrze pod kołdrą. Kiedy budzę się w nocy, myślę: „Nie idź do łazienki!” Dla kibiców oznaczałoby to: szukanie latarki, obieranie z dołu na zimno, wślizgnięcie się w ciasne gumowe buty, brodzenie przez gówniany trzask do szopy, w której znajduje się wysypisko. Od kibla, przez szczeliny między drewnianymi listwami, widać księżyc stojący biały nad czarnymi górami.

A teraz siedzę na skale, wyjąc z wściekłości. Patrzę na Alp, na Bettinę wychodzącą ze stajni. Patrzy w górę, aby zobaczyć, gdzie przebywa „Chüe”. Wyobrażam sobie jej marszczenie brwi, jak zawsze, gdy czegoś się nie podoba: krów tam nie ma. Uciekli. Uciekli ode mnie. Pobiegłem, potknąłem się, utknąłem na drodze bydła, krzyknąłem, pomachałem kijem. Krowy patrzyły na mnie szeroko otwartymi oczami, jakby czuły litość dla biednego szaleńca, który skakał przed nimi. Potem powoli ruszyli do lasu, gdzie dzwoniły ich dzwony. Krowy mogą mnie. Bettina mnie widzi. Przede wszystkim Daniel mnie zna!

Jak każdego ranka szedłem z nim na stok, aby szukać krów. Jak zawsze uciekałem, ponieważ chciałem uratować siebie, żeby nadążyć za nim. Jak zwykle dogonił mnie przed metą i rzucił mi to spojrzenie, w którym oprócz chytrej życzliwości błyska coś w rodzaju rozbawionego szyderstwa: to on zarządza ścieżką od chaty do górnej granicy pastwiska w cztery minuty , Jestem kobietą, która zatrzymuje się co dziesięć kroków, by złapać oddech. Jest 27-letnim mechanikiem samochodowym, który pracuje w warsztacie wiosną, jesienią i zimą, a latem na Alpe, który chce pojechać do Meksyku, aby uczyć się hiszpańskiego. Ktoś, kto wciąż chce dużo doświadczyć, zanim przejmie farmę ojca. Jestem 36-latkiem, który uciekł z życia codziennego na górze. Jest chłopcem natury naprawiającym płoty, ścinającym drzewa, grzmiącym na motocyklu terenowym.Jestem mieszkańcem miasta, który kupuje sery w supermarkecie i nie jest traktowany poważnie przez krowy. „Nie mogę tego zrobić” - powiedziałem, gdy powiedział mi, żebym prowadził zwierzęta do stajni, ponieważ chciał kontynuować wspinaczkę, aby sprawdzić, czy cielęta i młodzież spędzają lato na zewnątrz. „Już to robisz” - odpowiedział, a tam znowu był ten błysk w jego oczach.

Przerażający: producent serów Daniel Hauswirth z jednym z bochenków sera, który sam tworzy w alpach. Na sankach są sprowadzani w dół doliny

Przedwczoraj szukałam z nim kurków i borowikówPotem poszliśmy na grzbiet, gdzie wyczarował piwo z plecaka. Siedzieliśmy w słońcu, cienie chmur przesuwały się nad polem głazu przed nami. Daniel pokazał mi fajkę wodną, ​​którą położył ze swoim ojcem i bratem z bocznej doliny do Alpe, ponieważ nie należy do niego własne źródło Górnego Brüeschena. Po cichu zazdrościłem mu tego rodzaju życia, w którym nie trzeba pytać o sens jego pracy, ponieważ składa się z naturalnych potrzeb. Ale teraz, w tej chwili na skale, moja próba wejścia do mojego świata wydaje mi się trochę głupia. Kłamstwo, które zostało ujawnione, ponieważ krowy widziały je. Krowy zauważyły, że tylko udaję, że nie mówię w ich języku, że czuję się głupio, kiedy mówię „Hü Chüü!” zadzwoń. Wbrew wszelkim powodom czuję się upokorzony - jak dziecko, które musi pracować dla zabawy dorosłych w zadaniu, które nie pasuje do niego. Cóż, myślę i wstań, przestań Heidi! Od teraz jestem tylko tym, kim naprawdę jestem: turystą z Niemiec Północnych.

Kiedy schodzę na dół, Daniel i krowy są już w stajni: Sami znaleźli drogę. Bardzo zabawne. Idę do kuchni i zaczynam gotować. Oczy Daniela błyskają, nic nie mówi. Później pyta, czy chcę pomóc z serem. „Nie”, mówię, „i od razu wam powiedziałem, że krowy mnie nie słuchają”. Chodź do Hamburga, myślę. Daniel się śmieje. Ja też się śmieję. Siedzę przed stajnią i patrzę na góry. Jutro odejdę. Po raz pierwszy nie mogę się doczekać powrotu do domu. Po południu Daniel jedzie do doliny. Pyta, czy powinien umyć moje ubrania. „Nie jest konieczne” - mówię. „Twoje rzeczy pachną jak krowa” - ostrzega. Odsuwam się: „Nie będzie tak źle”. 24 godziny później moje dzieci wpadają w moje ramiona. Pierwszą rzeczą, którą mówi mój syn, jest „śmierdzisz!” W domu zdejmuję natychmiast kurtkę polarową. Wsuwam w niego nos, zanim wsadzę go do maszyny. Zamykam oczy. Kurtka nie śmierdzi, myślę, że pachnie. Po Flavia, Huldi, Elvira, Lisa i Edelweiss.

informacje dla podróżujących

Alpe Brüeschen ma 1800 metrów nad gminą Lauenen w szwajcarskim Saanenland niedaleko Gstaad i jest, jak wszystkie alpy, uprawiana tylko latem. Pod koniec czerwca bydło wypędza się na górskie łąki do połowy września. Daniel Hauswirth zamienia mleko w „ser alpejski” - sezonową specjalność produkowaną również w innych regionach alpejskich, której nie należy mylić z „serem górskim”, produkowanym przez cały rok w dolinach. Goście mogą mieszkać i pracować na alpejskich pastwiskach, a na życzenie organizowane są wycieczki piesze i rowerowe. Od około 60 euro / dzień, pięć nocy z pełnym wyżywieniem i podróż do 286 euro, dzieci do lat 12 tylko po uzgodnieniu. Tel. 00 41/79/244 80 87 lub za pośrednictwem biura turystycznego Gstaad / Saanenland, CH-3780 Gstaad, tel. 00 41 / 33/748 81 81, www.gstaad.ch

Wspinaj się z chaty do chaty, wspinaj się na szczyty, chodź po łąkach i alpejskich pastwiskach - najlepsze wskazówki dla tych, którzy chcą iść wysoko

Szwajcarski klub alpejski. Za zakwaterowanie w chacie w Szwajcarii odpowiedzialny jest lokalny klub alpejski - wyda „szałas” dla wszystkich regionów turystycznych, a także listę wycieczek pieszych i wspinaczkowych latem i zimą (CH-3000 Berno 23, tel. 00 41/31/370 18 18, faks 370 18 00, www.sac-cas.ch).

Austriacki Klub Alpejski. Zapewnia dobry przegląd wycieczek wspinaczkowych i pieszych, schronisk mieszkalnych i imprez w austriackich górach (Wilhelm-Greil-Str. 15, A-6010 Innsbruck, tel. 00 43/512/595 47, Fax 57 55 28, www. alpenverein.at).

Niemiecki Klub Alpejski. Rodzinne wędrówki w Bawarii, kursy wspinaczkowe dla odważnych lub „Tour of the Week” (Von-der-Kahr-Str. 2-4, 80990 Monachium, tel. 089/14 00 30, www.alpenverein.de).

Niemieckie stowarzyszenie turystyki. Ścieżki, zakwaterowanie, mapy, regiony i wiele porad na temat pieszych wędrówek (Wilhelmshöher Allee 157-159, 34121 Kassel, tel. 05 61/93 87 30, faks 93 87 310, www.wanderverband.de).

Usługa wynajmu domków HMS. 300 kabin i domków od prostych do luksusowych w Niemczech, Austrii, Francji, Włoszech i Szwajcarii. W cenę wliczone są specjalne życzenia, takie jak sauna lub gwarancja śniegu (Feldkirchner Str. 114, A-9020 Klagenfurt, tel. 00 43/463/550 80, Fax 550 80 19, www.huetten.com).

ASI Alpine School Innsbruck. 150 miejsc turystycznych na całym świecie, od wielodniowych wędrówek po Alpach po wycieczkę po górach Troodos na Cyprze. Wszystkie wycieczki z przewodnikiem (w ciszy 1, A-6161 Natters, tel. 00 43/75 12/54 60 00, faks 54 60 01, www.asi.at).

Hotele turystyczne w Europie. Jeśli chodzisz właściwie, musisz także dobrze spać. Z tym dostawcą z pewnością znajdziesz odpowiednie zakwaterowanie (PF 100, A-9773 Irschen, tel. 00 43/47 10/27 80, faks 278 08, www.wanderhotels.com).

Zarezerwuj wskazówki, aby przygotować się i śledzić

Wędrówki. Mała filozofia pasji. Książka przyjaciela dziwaka podróżującego Franka Gerberta, który opisuje i wyjaśnia niemiecką pasję do wędrówek w bardzo zabawny sposób (dtv, 7,50 Euro). góry rodzin - nieco inna książka turystyczna. Mirjam Hempel opracowała 39 rodzinnych wędrówek po Alpach Bawarskich, Tyrolu i Ziemi Salzburskiej ze zdjęciami, informacjami i historiami o każdym regionie. Praktyczne: lista Wyżywienie i pływanie oraz atrakcje na każdej wycieczce (blv, 17,50 Euro). Wymarzone ścieżki od chaty do chaty. 15 spacerów od chaty do chaty w Alpach, jedna piękniejsza od drugiej. Mark Zahel prezentuje klasyki, poufne wskazówki i nowo zaprojektowane trasy, a ponieważ jest tam tak wiele świetnych zdjęć, chcesz zacząć od razu (Bruckmann Verlag, 45 euro).

Holidays in Brazil never disappoint / Wakacje w Brazylii nigdy nie rozczarowywuja. (Marzec 2024).



Szwajcaria, Alpy, narty, samochód, miedź, jedzenie, komputer, alp, szwajcaria, krowy, alpy serowe, ser, mleko, gospodarstwo rolne, pastwiska alpejskie, Alpy, góry, turystyka, relaks, porady dotyczące podróży, Saanenland