Johnny, zrób nas dzikimi!
Oh Johnny,
Byliśmy zszokowani, kiedy widzieliśmy cię na zdjęciach z koncertu charytatywnego z frontmanem „KISS”, Gene Simmons. Byłeś pulchny, nadęty i wyglądał naprawdę ładnie. Pomyśleliśmy, że cały ładny seksapil, którego używaliście, by nas wzdychać od lat dziewięćdziesiątych.
A teraz? Teraz znów marnujemy się, gdy widzimy cię w filmie o mini-drodze, który Dior reklamuje swój męski zapach „Sauvage”: smugi, które śmiało zwisają na twojej twarzy, czarna kohl na twoich oczach, góry biżuterii na szyi, ręce i uszy. To spojrzenie!
A potem, w tym nikczemnym, tępo czarnym Dodge'ie z Los Angeles, będziesz ryczał do budzącej się w Los Angeles kalifornijskiej pustyni, a gitara będzie szlochać i tarzać się (co, oczywiście, grasz sam). Po drodze spotkasz bawoły, kojoty i orły. Co jeszcze W końcu jesteście tak niezależni, wolni, ziemscy i szorstcy jak te dzikie stworzenia. Zatrzymaj się tak, jak życzymy ludziom (o ile nie są naszymi).
Oczywiście głupie jest łączenie perfum z wielkim pytaniem o znaczenie i chęć ich sprzedaży. Pośrodku pustyni grzebiesz naszyjniki i pytasz się: „Czego szukam?”
No cóż, czego szukasz? Podejrzewamy, że to zapach dzikiej przyrody, po tym jak zostałeś zarezerwowany, aby promować „Sauvage”. Byłoby lepiej, gdybyś szukał wspaniałych ról, w które kiedyś tak bardzo nas zaimponowałeś. Niemniej jednak, jeśli „Sauvage” pachnie tylko w połowie tak dobrze, jak patrzysz na kampanię, nasi bliscy mogą dostać zapach na Boże Narodzenie.
I zachowaj nas dziko! Podobnie jak w „Gilbert Grape” lub „Arizona Dream”, kiedy się w tobie zakochaliśmy.
Twoja ChroniquesDuVasteMonde