Safari w Namibii: W krainie wielkich rzek

- Beven, jeśli nie będzie nas o zachodzie słońca, złamię ci nogi - powiedział Dusty Rodgers, a Beven skinął głową. Beven to przewodnik przyrody, kierowca, wioślarz i kilkaset innych rzeczy. Rodgers to Bevens Boss, zbójca pochodzenia irlandzkiego, a także notoryczny i połamany kości. Razem są jedną z tych typowych par kapryjskich. Czasami porównywalne do Derricka i Harry'ego. Albo z Pettersonem i Findusem.

Rodgers chciał dotrzeć do swojej loży „Susuwe” o zachodzie słońca i powiedział coś o Gin Tonic na peronie z widokiem na wyspę i rzekę Kwando. To już śledziliśmy przez cały dzień. Najpierw statkiem, przeprawiając się przez trzcinowe wyspy, mijając buczące rodziny Hippo. Chodzenie pod oczami pełnych gracji wdzięcznych antylop. Czasami podchodziliśmy zbyt blisko słonia stojącego na brzegu, a potem, w antykwaryczny sposób, klepaliśmy go w uszy i zabijaliśmy, aż Rodgers krzyknął do niego, że to wystarczy, i rzeczywiście zwierzę to trollingowało. Prawdopodobnie martwił się o jego nogi!



Po południu przeszliśmy do Beven Jeep, który znajdował się na brzegu gdzieś na pustkowiu, a Beven powiedział, że chce być nazywany Beven. Zamiast dyszać z powodu groźby szefa, bez pośpiechu przejeżdżał przez ślady piasku, aż słońce zaczęło schodzić. Potem zatrzymał się, otworzył stolik, wypolerował szklanki, żeby w nich wpadły promienie zachodzącego słońca, wyjął Biltong, suszone dzikie mięso pokrojone w paski. Kiedy uderzyliśmy, słonie przyszły pić. Niemal bezszelestni przeszli obok nas i zbudowali się na brzegu. Popijali wodę, my gin z tonikiem i dopiero gdy słońce było już słabe, Beven wprowadził nas z powrotem do dżipa. Na ciemnych drogach zderzyliśmy się z jedynym światłem dalekim i szerokim. „Susuwe,” powiedział Beven. Przez chłodne nocne powietrze to słowo zwróciło się jak magiczny dźwięk. Przez ostatnie kilka metrów na wyspie wróciliśmy do łodzi. Hipopotamy parsknęły w ciemnej wodzie, żaby zgodziły się, księżyc zawisł krzywo, gwiazdy migotały tysiąc razy. Domek leżał ukryty w trzcinach, skąpany w blasku świec, a prawie ten moment byłby jak słodki sen Afryki, gdyby Rodgers nie powiedział, ale w końcu złamałby nogi Bevena.

Byłoby wiele miejsc na wycieczkę do Namibii. Cały kraj pełen geograficznych cudów i dzikich zwierząt. Ale naprawdę chciałem pojechać do tej części kraju, która rozciąga się niczym palec wskazujący z Namibii i wskazuje na Zimbabwe, Zambię, Botswanę i Angolę. Chciałem iść tam, gdzie rzeki płynnie płyną razem. Zambezi, Kwando, Okawango, Linyanti. Gdzie woda wije się wokół zarośli i wyrywa wyspy, gdzie słonie idą swoją drogą, bez względu na granice narysowane przez ludzi. Chciałem iść do Caprivi.

Łodzie i promy przyciągają mnie tak długo, jak pamiętam. Jest we mnie coś koczowniczego. Bez względu na to, gdzie jestem, zawsze chcę iść dalej: na drugi brzeg, za horyzont. Caprivi realizuje ten pomysł, a jego rzeki sprawiają, że na następnej granicy najbliższy ląd jest zawsze tylko samochodem.



Szef Joseph Tembe, którego plemienne imię to Mayuni, jest głową Mafwe w Caprivi i mistrzem ochrony przyrody

© Andrea Jeska

Caprivi jest nazywany od 2013 roku regionem Zambezi. Nazwa wybrana przez rząd Namibii, aby wyprzeć ostatnie cienie ery kolonialnej. Miejscowi nadal mówią Caprivi. Taśma to geograficzny anachronizm. Nazwany na cześć niemieckiego kanclerza Leo Grafa von Caprivi, został stworzony tylko w jednym celu: aby kolonialni władcy niemieckiej południowo-zachodniej Afryki, teraz Namibia, uzyskali dostęp do Sambesi. To jedyny powód, dla którego ten paluszek z trzciny wodnej ściska się w sąsiednich stanach. I tylko ze względu na swoje położenie z dala od reszty, zwłaszcza z miejsc turystycznych Namibii, jest jeszcze trochę odkryta przez dziką przyrodę turystyczną. Do czasu uzyskania niepodległości przez Namibię w 1990 r. Wojsko południowoafrykańskie stacjonowało tam, ponieważ rząd apartheidu w RPA przywłaszczył Namibię. Nawet Namibijczykom nie pozwolono udać się do Caprivi, a zwierzęta tam nie radziły sobie dobrze. Ludność wiejska ją zabiła, bo potrzebowała jedzenia lub dzikie życie pozostawiało za sobą podeptane pola. Żołnierze strzelali do nich z tych samych powodów lub tylko dla zabawy. W 1990 roku, kiedy Namibia stała się niezależna, Caprivi był zapomnianym kawałkiem ziemi bez perspektywy.



Moja podróż zaczęła się od rejsu po rzece łodzią na Chobe. Botswana znajdowała się po lewej stronie, Namibia po prawej, a pośrodku płynęliśmy tak cicho, jakby ktoś wyłączył dźwięk świata. Dzieci bawiły się na brzegu rzeki.Rybacy wylądowali w pontonach z porannym połowem. Były to okonie tilapii o znacznych rozmiarach. Taksówki wodne, małe metalowe łodzie, przywiozły kobiety z okolicznych wiosek. Krążyły Ospreys, żyrafa piła z wdziękiem z wygiętymi X-nogami, a Kudus przyglądał mi się z medytacyjnym spokojem. Będąc pośród całej tej menażerii o zapachu koloru, wywołało to uczucie szczęścia, które jest dla mnie jak narkotyk. Z tego powodu podróżuję do Afryki raz za razem.

Wieczorem wylądowaliśmy na ławicy. Występowały cykady, ryk lwów, słońce zatonęło i oczyściło niebo dla ogromnego, doskonale zaokrąglonego księżyca. Prawie nie spałem tej pierwszej nocy. Słyszałem słonie i hipopotamy. Zarośla na obu brzegach krzyczały i westchnęły, a gwiazdy błysnęły w mojej kabinie. Czułem się jak dziecko, które przeżywa świat jako cud.

Jasny przypadek: słonie to wodne szczury

© iStock / Thinkstock

Następnego ranka łódź pływała beze mnie. Wsiadłem na motorówkę. W porannym słońcu widziałem rybaków ukrywających sieci, krople wody na nich błyszczały jak klejnoty i nagle nie mogłem opuścić rzeki. Chciałem jechać i jechać, trzymać się tego blasku i błękitnego nieba.

Może Caprivi zostałby zapomniany i nigdy bym tam nie poszedł. Ale potem zwierzęta wróciły lub zostały przesiedlone. Początkowo nie ku uciesze mieszkańców. Lwy zjadły bydło, słonie podeptały pola. Jak więc ludzie powinni interesować się ochroną nowego inwentarza? Przedsiębiorca Windhoek, Rodgers, był jednym z pierwszych, którzy zainwestowali w Caprivi i zrozumiał, że rozwój nie zadziała, jeśli ludzie zostaną wykluczeni.

Rodgers uczynił Caprivi swoim domem na kilka lat, siedząc w chatach szefów, słysząc, czego mieszkańcy pragną i potrzebują żyć w pokoju z dzikimi zwierzętami. „Musieliśmy zachęcić ludzi do chęci ochrony przyrody, co było możliwe tylko dzięki zapewnieniu im zysków z turystyki, dając im udziały w domkach”.

Przez długi czas rzeki nie były tak bogate w ryby, jak niegdyś, ale połowy wciąż odbywają się z łodzi ziemiankowych.

© Andrea Jeska

Równolegle z prywatnymi wysiłkami na rzecz regionu wyrosła wielka wizja. Angola, Botswana, Zimbabwe, Zambia i Namibia postanowiły stworzyć międzynarodowy rezerwat przyrody, w którym zwierzęta dosłownie mają nieograniczoną wolność. Jednocześnie ochrona przyrody powinna stać się źródłem dochodów dla ludności zamieszkującej obszar chroniony. Ogrodzenia, obszary chronione podporządkowane gminom, zostały wytyczone, stworzono korytarze ekologiczne, policzono stada dzikich zwierząt. 20 lat później, latem 2012 roku, wizja stała się rzeczywistością. Otwarty został Transfrontier Park Kavango Zambezi, w skrócie Kaza: na 440 000 kilometrów kwadratowych ma rozmiary Szwecji. W jego granicach znajduje się 36 parków narodowych. Niemcy dodały 35,5 mln euro. W samym sercu obszaru pięciu krajów Caprivi przoduje we wdrażaniu celów środowiskowych i społecznych projektu.

Trzecią noc nauczyłem się historii ruletki tygrysiej. Do Parku Narodowego Nkasa Lupala dotarliśmy samochodem i ponownie wieloma łodziami.Naszym zakwaterowaniem był domek namiotowy „Casa Lupala”, którego wygoda sprawiła, że ​​słowo „camping” było śmieszne i którego położenie sprawiło, że reszta świata stała się bezużyteczna. Trzciny, drogi wodne, chrząkające hipopotamy i słonie, moje serce nigdy nie chciało, nigdy więcej.

Tego ranka nie mogliśmy wyjechać, ponieważ rodzina naszych słoni stała wokół naszego jeepa i nie była zadowolona z odpowiedzi na nasze żałosne próby odzyskania samochodu dla nas. Musieliśmy poczekać, aż się ruszą. Wieczorem przeszli przez obóz i usłyszeliśmy ich sapanie i malming, pękanie gałęzi. Może to był dżin, może zdezorientowały go gwiazdy, przynajmniej Rodgers opowiedział o swoim własnym teście odwagi Caprivi: pewni mężczyźni owijają się wokół ... - zgadnij, co - z folią aluminiową, a następnie przepłyń przez rzekę. Ku uciesze tygrysich ryb, które przyciąga wszystko, co miga. Historia, która nie wymaga dalszych szczegółów, ale pokazuje, że chociaż Caprivi jest Namibią, ma własne prawa.

Oczywiście Dusty nie złamał nóg Bevena. W końcu go potrzebuje. Kiedy docieramy do „Susuwe”, Beven służy nam kolacją. Jest zupa z dyni, grillowane steki kudu, młode warzywa, czerwone wino z Południowej Afryki i deser angielski pudding. Jak co wieczór w tym wodnym krajobrazie, gdzie płuca wypełniają się najlepszym tlenem, jestem wystarczająco głodny, by zjeść całe kudu. Po kolacji siadamy przy ognisku, zdejmujemy buty i malujemy na piasku figury bosymi stopami. Beven opowiada o swoich 16-letnich doświadczeniach z turystami.Pewnego razu Anglik skarżył się na nocne stękanie hipopotamów, a pewien zdumiony Szwajcar stwierdził, że Namibia nie jest już Niemcami na południowym zachodzie. Dużo się śmiejemy, obserwujemy gwiazdy z szerokimi głowami, popijamy nasze okulary i filozofujemy o wadach i złych sposobach życia w cywilizacji. „Jak miło byłoby ...”, mówimy. Ale potem pozwalamy, by zdanie wisiało w powietrzu. Wiemy, że to romantyczne myślenie nie potrzebuje więcej niż to niebo, te rzeki.

Hippo, bądź czujny: matka chroni swoje dzieci

© MogensTroll / istockphoto.com

Gdy późno w nocy chodzę do mojego domku, w towarzystwie Bevena i latarki, hipopotam ucieka z chwiejnym tyłkiem i pogrąża się w rzece w ciemności. Słyszeliśmy, że plusk. Czy to nie byłoby dla niego nudne? Gwiazdy, zwierzęta, woda, reszta? Jakoś by mnie uspokoiło, powiedział teraz tak. Wtedy moje wątpliwości dotyczące cywilizacji się skończyły. Ale Beven kręci głową, śmieje się. „No cóż, nalegam, krzak jest krzakiem, słoń jest słoniem, hipopotam to hipopotam”. Beven patrzy na mnie ze współczuciem. „Nie w Caprivi! Caprivi jest inny każdego dnia”. Kiwam głową. On ma rację, chłopiec.

Informacje dotyczące podróży do Namibii

Kompletny pakiet podróżny dla Caprivi jest rezerwacja na „wieczorne słońce Afryka” (www.abendsonneafrika.de). Wycieczka opisana tutaj z noclegiem na łodzi, a następnie samochodem i łodzią przez parki narodowe Mamili, Nkasa Lupala i Bwabata, a także kolejne sześć nocy w domkach wymienionych poniżej kosztuje około 2350 euro za osobę w pokoju dwuosobowym.

loty z Frankfurtu do Johannesburga i dalej do Kasane w Botswanie z South African Airways od 1130 euro, www.flysaa.de.

noc w „Susuwe Lodge” z pełnym wyżywieniem i wszystkimi zajęciami na osobę i noc około 330 euro, www.caprivicollection.com.

W „Nkasa Lupala Lodge” kosztuje noc w luksusowym namiocie za osobę za noc z podwójnym obłożeniem około 120 euro. Tel. 00264/81/147 77 98, www.nkasalupalalodge.com.

Mieszkalne na Chobe lub Linyanti przez www.ichobezi.co.za.

safari a indywidualne przewozy w Caprivi organizowane są przez Tutwa Tourism and Travel. Tel. 00264/64/40 40 99, www.tutwatourism.com.

Dalsze informacje za pośrednictwem Biura Turystyki, www.namibia-tourism.com.

Do czytania: „Książka Namibii - najważniejsze wydarzenia fascynującego kraju”, przewodnik turystyczny Kunth Verlag, 240 p., 24,95 euro

Jedenaście pełnych przygód raportów Fabiana von Poser: „Report Namibia: Through the Eyes of the Cheetah”, 132 str., 14,90 euro, Picus

Dzika Afryka FILM Namibia 2014 Zbigniew J Boczek (Marzec 2024).



Namibia, Afryka, Słoń, Botswana, Wilderness, Zimbabwe, Zambia, Angola, Safari, Park Narodowy, Wojskowy, RPA, Afryka Podróż