Dlaczego coraz więcej kobiet poluje

Jako łowca staję się częścią natury

Oczywiście możesz także cieszyć się przyrodą, nie chcąc, aby jeden z jej mieszkańców był skórzany. Aby czuć się z nim połączonym, nie musisz przemycać się rano przez ciemny las z ponurą intencją. Lornetka przed klatką piersiową. Ramię zapadkowe. Nie musisz wspinać się po chwiejnej drabinie na siedzenie, wsuwać się na wąską, wilgotną drewnianą deskę, karabin prosto między kolana, uszy wskazywać, tak dobrze, jak możesz wskazać to jako nienaturalne stworzenie, przez pokolenia nieużywania nieodpowiednie oczy zmieniły się na szare. Niekończące się, nieruchome godziny. Sam. Nie musisz tego robić, jeśli chcesz doświadczyć natury. Ale możesz. A jeśli tak, to doświadczasz ich jak nikt inny.



Odwiedzający doświadczają przyrody tylko z daleka

„Człowiek, który strzela przez las z karabinu, widzi i słyszy i pachnie bardziej niż ten sam człowiek z lornetką i książką z ptakami w ręku” - powiedział mi kiedyś ktoś. Możesz chodzić w naturze. Możesz przez to przechodzić przez kilka dni. Tylko jeden doświadcza ich zupełnie inaczej. Z daleka. Jako gość. Jako ktoś, kto jakoś stoi obok rzeczy. Może nawet: ponad nimi. W każdym razie, to znaczy, nie jest częścią natury. Nie w ostatniej, decydującej instancji.

Już jako dziecko chciałem polować

Jako dziecko regularnie wykradałem się do lasu. Przecisnęłam się przez gąszcz, gdzie był najbliżej. Szukałem śladów, piór i roślin. Zebrałem beczki. Szare grudki włosów i maleńkie kości sklejone ze śliną, która żuła sowy po mysim posiłku. Wygięłam długie pręty w rodzaj półkola, wsunęłam kawałek liny między ich końce i ukłułam kije. Znalazłem króliki i leżałem uzbrojony w łuki i strzały przed nimi. Siedział nieruchomo przez wiele godzin. Zapominając o czasie. Zapominając o sobie.



Gdybym wiedział coś w tych nieskończenie krótkich godzinach, to: nie mogłem odejść, dopóki jedno z króliczków nie wyruszyło z dziury i nie zmusiło mnie do łupu. To jasne: moje przetrwanie nie było od tego uzależnione. Już nie. Nie bezpośrednio. Tylko coś we mnie potrzebowało, żeby przeżyć.

Jesteśmy nadal tym, czym byliśmy od tysiącleci: myśliwymi. Niezależnie od tego, czy mamy nadzieję na królika z łukiem i strzałą, czy polujemy na królika uzbrojonego w telefon komórkowy - podążamy za tym samym instynktem.

Moje pierwsze prawdziwe polowanie

Oczywiście kiedyś wracałem do domu. Pobity, w zimnie i ciemności. Areszt domowy przez cztery tygodnie! Po tygodniu zapomniałem o tym i dramat zaczął się od nowa. Czy zostałbym na skraju lasu bez mojej nadziei na zdobycz? Wcale nie! Miałem zamiar, moje istnienie miało sens.



W wieku 16 lat pierwszy zabrał mnie na polowanie. Był kucharzem w hotelu, gdzie odbyłem staż w kuchni. Kołysaliśmy się po lesie, wcisnęliśmy do jego pudła z Suzuki. Karabiny, które trzymałem między kolanami. Potem przeszliśmy przez gąszcz, cicho, cicho, a także nie-naturalny, który wciąż może. I na Ansitz.

Ponownie siedziałem tam godzinami. Czekam cicho. Tym razem z kucharzem. Co, ponieważ nie miał nic do powiedzenia, było równie dobre, jak siedzenie samotnie. Błogosławieństwo. Nawet jeśli (lub dlatego) nie strzelaliśmy do niczego. Nie raz. Ale mieliśmy zamiar. Nasze istnienie miało swoje znaczenie. To właśnie nas zjednoczyło z istotami w tym lesie, z naturą. Żyliśmy życiem w dużej mierze zgodnie z ich zasadami. Jeśli tylko na kilka godzin.

Dlaczego polowanie to coś więcej niż tylko zabijanie

Polowanie, jak rozumiem, nie zabija w pierwszej kolejności. Polowanie czeka. Istnienie. Jedność. Merge. Z naturą. Z ich okolicznościami. W ich warunkach.

Polowanie nie jest zbrodnią przeciwko naturze. Jeśli robisz to z szacunkiem, nie polujesz na to. Polujesz z nią. Co oznacza: częściej niż strzelanie, nie strzelasz do niczego. To normalne. To jest natura. Tak jak ostatnia deska ratunku, zabijanie, jest naturalne. Możemy być częściej obok rzeczy. Ale nie stoimy nad nimi.

Polowanie jest również wyzwaniem dla naszej dawno zapomnianej natury. Pyta nas, ile przyrody, z wszystkimi jej warunkami i warunkami, naprawdę tolerujemy. Pyta nas, jak naprawdę jesteśmy naturalni.

"Ludzie duchy" - przejmujący fragment programu Martyny Wojciechowskiej [Kobieta na krańcu świata] (Może 2024).