No dalej, powiedz mi więcej. , ,

Nasz przewodnik turystyczny to Sithembiso Geoff Foster. Sithembiso to nie tylko imię, ale obietnica. W Afryce Południowej szybko się uczę, że ma drugie znaczenie, głębsze znaczenie. Sithembiso był kiedyś nauczycielem, dziś pracuje w branży turystycznej, dużo rozmawia przez telefon i z dumą pokazuje zdjęcia swojej córki. Obiecuje dbać o nas w naszej podróży przez Prowincję Przylądkową Wschodnią, która jest rzadko odwiedzana przez turystów, a wybrzeże jest dzikie i piękne.

Gdzie udać się w podróż odkrywczą. Ale tam, gdzie jest przestępstwo, jak wszędzie w Afryce Południowej, najazdy i lepiej nie zapuszczaj się samemu przez niektóre dzielnice i miasteczka o zmroku.

Przede wszystkim, Sithembiso obiecuje nam, małą grupę z Niemiec, historie. Opowieści z ziemi, która ma tyle mitów i legend, co gwiazdy na niebie. Często błyszczą cudownie, ponieważ są pełne poezji. Czasami paskudny i podły, ponieważ mają zły koniec. Prawie drzewo, zwierzę, spektakularne otwarcie rocka, które nie przeplatają się z żadną historią.



Wycieczka do RPA jest zawsze pełna opowieści

Historie, które mają związek z mitami o kreacji, wciąż na nowo. Na przykład w przypadku słońca, który początkowo był człowiekiem wśród San Indian z Południowej Afryki. Gdy tylko uniósł ręce w powietrze, światło płonęło z jego pach. Kiedy jednak zestarzał się i osłabł, dzieci podniosły ręce. Pewnego dnia rzucili go do nieba, gdzie od tego czasu pojawił się jako słońce.

Sithembiso robi to jak każdy dobry narrator: nie ujawnia wszystkich swoich skarbów na samym początku. „Kiedy byłem dzieckiem, mama zawsze opowiadała mi historie przed zaśnięciem, wiele z nich usłyszysz, ale na koniec opowiem ci bardzo osobistą historię”. Uśmiecha się trochę złośliwie i od razu wiemy, że nie ma sensu wiercić. Kto mówi, ma władzę. Jeśli słuchasz, możesz nosić bez zastanowienia, to jak pływanie po morzu.



Pierwsza historia to obietnica szczęścia.

Sithembiso opowiada o tym w Port Elizabeth, gdzie zaczyna się nasza wycieczka, miasto portowe z obiektami przemysłowymi, ale z ładnymi wiktoriańskimi domami i imponującym ratuszem w centrum. Duże plaże są tuż za rogiem. Historia Sithembisos ma związek z koralem. Widzimy jaskrawoczerwone kwiaty już z daleka, w drodze do centrum miasta, i muszę myśleć o tym rano, kiedy biegam wzdłuż morza: bardzo powoli, słońce wschodziło z wody, najpierw było to tylko pomarańczowe kawałek, a potem Fireball, całe niebo płonęło. Wyobrażałem sobie, że człowiek słońca po prostu unosi ręce w powietrzu i robi to w urządzeniu do szumu kolorów.

Sithembiso wskazuje na ziemię, gdzie leżą czerwone kulki nasienne, które drzewo koralowe zrzuciło. Połóż jeden z nich w kieszeni, a jutro będziesz bogaty lub w inny sposób szczęśliwy, przynajmniej tak myślą ludzie. Zlewam fasolę po lewej i jedną w prawej kieszeni kurtki - dwa razy lepiej trzyma. Powinieneś być moim talizmanem. Przynajmniej tak długo, jak jestem w Południowej Afryce, uwierzę w to. Naszym następnym celem jest piękna nazwa Pumba: prywatny rezerwat gier oferujący safari niedaleko wiktoriańskiego miasta Grahamstown. Jazda jest włączona. Krajobraz jest głównie jałowy, wiele kaktusów, chude krowy, czasami pojedyncze drzewa oliwne, plantacje pomarańczy i cytryny. Czasami pojawiają się rośliny aloesu z długimi czerwonymi kwiatami, jak duże świece, które wyglądają. „Chcesz usłyszeć opowieść o zwierzętach z tego regionu?” Pyta Sithembiso. Jasne. „Jest w parku narodowym niedaleko Grahamstown i chodzi o agresywnego szefa słonia”.



Historia Hapoora, samotnego słonia

Hapoor był legendarnym szefem stada słoni w Addo Elephant Park przez 24 lata. Miał wycięcie w jednym uchu, ponieważ dostał strzał od myśliwego, niektórzy członkowie jego rodziny zostali nawet zabici. Od tego czasu Hapoor ma głęboką nienawiść do ludzi. Ale nawet przeciwko swoim rówieśnikom Hapoor może stać się bardzo agresywny, w walce rangi zabija młodego byka. Jest jednak bardziej przyjazny płci żeńskiej: daje zamach stanu chorym krowie słoniom zastrzelonym przez ranczerów. Ale pewnego dnia, 40 lat temu, Hapoor zostaje pokonany przez najsilniejszego młodego byka w stadzie w walce. W rezultacie 44-letni słoń staje się samotnikiem. Przechodzi przez parkowy płot, który miał być całkowicie bezpieczny.Następnie opiekun parku strzela do słonia, który stał się zbyt niebezpieczny, zbyt nieprzewidywalny. Czaszka Hapoora wisi dziś w restauracji w Parku Słoni Addo.

Kiedy Sithembiso kończy, mówi: „Słonie są zwykle zwierzętami stadnymi, więc nie musisz się martwić o samotnego potomka hapoora w Pumbie”. Czy historia Hapoora jest rzeczywiście prawdziwa czy wymyślona? Sithembiso uśmiecha się. Mój przewodnik mówi, że to legenda. Jeden z wielu w krainie gawędziarzy. W przeszłości czytałem, że to często plemienni starsi opowiadali historie, wśród Zulusów i Xhosa często także kobiety. Muzyka i taniec były częścią spektaklu. Tak więc historie przekazywano ustnie, aż w XIX wieku misjonarze spisali ich kilka. Chciałbym cofnąć się w czasie do tańczących poetów - szkoda, że ​​nawet z magiczną fasolą w torbie, to nie działa.

Gwizdają, chrząkają, pluskają się i pluskają.

Można by pomyśleć, że słonie świętowały wielką imprezę wodną i były dość podchmielone. Jesteśmy w rezerwacie gier Pumba, kompleksie krytych strzechą, luksusowo wyposażonych bungalowów schowanych wśród lasów, łąk, gęstych krzewów i jeziora. Jest już zmierzch, słońce zachodzi za długim pasmem górskim. Z dwóch słoni widać tylko głowę i tułów. W końcu wyprostowują się w wodzie i powoli wracają na brzeg. Nagle jest bardzo cicho, fale wygładzają się, a słonie stoją nieruchomo na brzegu, szare skały w zmierzchu. Kiedy podnoszę klucz w recepcji, urzędnik mówi: „Nie można zostawić domu samemu w nocy, to jest zbyt niebezpieczne, czasami lwy podchodzą bardzo blisko, wybierają numer 2000 i ktoś cię odbierze”.

Godzinę później jest ciemno. Na dziś wieczór zaplanowano nocne safari. Wybieram numer 2000 i trochę później przychodzi moja usługa towarzyska. John, Strażnik, wita nas. Odpychamy się, zawijamy w grube koce, na zakurzone ścieżki. Nad nami gwiaździste niebo, księżyc delikatny sierp. John tworzy duży krąg reflektorów. Widzimy kudu, jeżozwierze, zebry, każde zwierzę wygląda jak wspaniały obraz.

„Chciałbym ci pokazać parę lwów”, szepcze John, „moje uczucie mówi mi, że jest bardzo blisko”. Może fasola nam pomoże, myślę. Nieco później w świetle reflektorów pojawia się para lwów, spokojnie przechowująca ją między krzakami. Lew z wielką macho grzywą oblizuje ją swoim długim językiem, ma na wpół przymknięte oczy, wydaje się jej to podobać. Po chwili obaj wstają, podchodzą powoli do naszego samochodu i czuję się trochę nieswojo. „Nie martw się”, mówi John, iw tym momencie zwierzęta zawracają i kontynuują swoje gry przynęty i lizania. Romeo i Julia w buszu, pod błyszczącymi gwiazdami - mogłem ich oglądać godzinami.

Po powrocie do hotelu przeglądam kolekcję afrykańskich bajek w poszukiwaniu opowieści lwa, zanim zasnę. I natknij się na „Mess with King Lion”.

Historia lwa, który rozdaje prezenty

Lew świętuje festiwal i zaprasza wszystkie zwierzęta do siebie. Daje lampartowi łaciaty garnitur, zebrę pasiastą kurtkę, żyrafę długą szyję. Słonie mają długie nosy, a hieny najgłośniejszy śmiech, jaki kiedykolwiek słyszano w buszu. W końcu rozdawane są wszystkie prezenty, a goście King Lion są szczęśliwi. Prawie wszystko. Dwóch z nich idzie z pustymi rękami: stary żółw z muszlą i żaba, która musi pływać całkowicie naga w wodzie. Tylko w nocy, kiedy jest ciemno, ośmiela się wylądować.

Przez chwilę myślę o biednej żabie, a potem zamykam oczy. Marzę, że jestem również zaproszony do King Lion. Jest bardzo przyjazny i daje mi stułę kolorowych piór. Kiedy nadchodzi czas pożegnania, mówi: „Nie będziesz teraz tak tchórzliwy, wybierając numer 2000, prawda? Dobry dom”. Potrząsam głową z konsternacją. W tym momencie budzę się z głośnego chrząknięcia. Idę do okna i widzę dwa słonie pijące nad jeziorem o świcie.

"Wamkelekile!" Kobieta rzuca mi powitanie jak salwa karabinowa.

Mówi Xhosa, jednym z jedenastu oficjalnych języków Republiki Południowej Afryki, z wieloma zabawnymi kliknięciami i migawkami. Jesteśmy w Joza, miasteczku Grahamstown - w przeciwieństwie do przygody w buszu. Blaszane szopy, zrujnowane domy, błąkające się bezrobotni, bezpańskie hun de, ale także kilka kolorowych domów, które wyglądają bardziej solidnie.

Esther Ndukweni, która wita nas w prostym domu miejskim, pracuje nad projektem społecznościowym: gotuje dla małych grup, często turystów, z innymi kobietami, zarabiając na życie. I uwielbia opowiadać historie - „po obiedzie”, mówi 57-latek i klaszcze w dłonie.Na stole znajduje się kilka misek: Isigwamba - nazwa Xhosa dla kapusty, szpinaku i pierogów ryżowych -, marchew, pierogi, odrobina jagnięciny. Wszystko jest bardzo proste, ale smaczne. „Czy chcesz usłyszeć historię ptaka, który może teraz srać mleko?”

Historia ptaka, który daje mleko

Esther śmieje się głośno. Stoi na środku pokoju i zaczyna deklarować, z tysiącletnim gestem i ruchomymi twarzami, musi mieć mnóstwo mięśni twarzy. Nie rozumiem ani słowa, ale pomysł jest świetny. W końcu Sithembiso tłumaczy dla nas.

Ptak siada na ręce biednego człowieka i mówi: „Nie rób mi krzywdy, bo mogę dać mleko”. Mężczyzna zabiera go do domu. Tam jego żona umieszcza go w wiadrze dojenia i wkrótce wiadro jest pełne mleka. Zadowoleni, obaj piją. Następnie nakazują dzieciom, aby nie dotykały ptaka i nie pracowały na polu. Dzieci jednak podnoszą ptaka i mówi: „Połóż mnie w kraalu”. Robią - i odlatuje. Kiedy rodzice wracają, dzieci dają wszystko. Jej ojciec przywiązuje liny do szyi i zawiesza je nad rzeką na dwóch gałęziach. Liny jednak łzawią, dzieci wpadają do wody i zatapiają się w głębokości, gdzie przemieniają się w bogów rzecznych.

„Każde dziecko zna tę historię”, mówi Esther. Sama słyszała o swoich dziadkach, teraz Esther mówi jej dwanaście wnucząt. „Starzy ludzie nie przychodzą z nami do naszych domów, ale zostają z rodzinami, a historie zostają z nimi”. Niektóre z tych opowieści prowadzą do przodków, których czci się wszędzie w Afryce Południowej. A kto według wiary tutaj mówi w snach swoim krewnym. Na pożegnanie Esther trzykrotnie podaje dłonie każdemu, zawsze uwikłana w inny sposób. Mówię „enkosi”, dziękuję i staram się „K” jak korek szampana. Później, w autobusie, Sithembiso musi wysłuchać ogłuszającego koncertu snapowego. Kiedy właściwie mówi nam obiecaną historię? „Wkrótce”, mówi Sithembiso. Nie mamy zbyt wiele czasu. Długów historycznych są jak długi hazardowe, myślę, że kwestią honoru jest ich uregulowanie.

Nadal jest ciemno, kiedy wstajemy bardzo wcześnie rano, aby udać się na lotnisko East London. Sithembiso drzemie w autobusie. Kiedy nagle ziewa, wykorzystujemy okazję: A co z historią? „W porządku, obietnica jest obiecana”. Sithembiso prostuje się i mówi.

Historia szczęśliwego dziecka

Kiedy moi rodzice byli młodzi, kilkakrotnie byli dotknięci nieszczęściem. Jej pierwsze dziecko było porodem martwym. Drugi zmarł wkrótce po urodzeniu. Przyszedłem jako trzecie dziecko. Więc to się nie powtórzy. Powinienem zostać nazwany Sithembiso, jako obietnica lepszych czasów. Mój dziadek wymyślił nazwę, która jest wspólna z nami. Obietnica rzeczywiście się spełniła: zostałem zdrowy, a po mnie przyszło jeszcze dwóch dzieci, moich młodszych braci. W ten sposób nieszczęście opuściło moją rodzinę.

„Teraz znasz historię”, mówi Sithembiso. Dla mnie to, co powiedział, jest wzruszającą historią, prawdopodobnie wielkim cudem dla niego. Czy on naprawdę wierzy w magię imienia? Tutaj, na tej ziemi, jak się dowiedziałem, wiara może przenosić góry. Na zewnątrz robi się jasno, niebo zmienia kolor na czerwony. A człowiek, który jest słońcem, powoli podnosi ręce.

informacje o podróży

Organizator Gebeco oferuje wycieczki literackie do RPA, na przykład we wrześniu i listopadzie. 16-dniowa wycieczka rozpoczyna się w Johannesburgu i trwa przez Pretorię, Park Narodowy Krugera, Suazi, Drakensberg do Port Elizabeth, Knysna i Cape Town. Od 3695 euro, w tym loty, zakwaterowanie, posiłki.

Przez cały rok w rezerwacie The Ant's w regionie Waterberg lub w Grahamstown lub w rezerwacie Kwandwe Game Reserve w Prowincji Przylądkowej Wschodniej organizowane są również cztery dni. Od 1295 euro. Rezerwacje w biurze podróży lub za pośrednictwem www.gebeco.de

informacje: Turystyka południowoafrykańska Friedensstr. 6-10 60311 Frankfurt Bezpłatny numer serwisowy: 0800/118 91 18 Faks 069/28 09 50 www.southafrica.net www.dein-suedafrika.de

Codzienne loty non-stop do RPA z Frankfurtu i Monachium z South African Airways na stronie www.flysaa.com lub centrum serwisowego SAA pod numerem tel. 069/29 98 03 20

Aby przygotować: „Mit Afryka, droga literacka”. Broszura informacyjna w formacie PDF do pobrania na stronie www.literarische-route-south-africa. dewww.mythos-suedafrika.de

Dawid Podsiadlo - Pastempomat (Może 2024).



RPA, podróże, Port Elizabeth, Niemcy, słoń, Republika Południowej Afryki, podróże, wakacje