Zakochać się online? Spotykam mężczyzn, którzy chcą tylko seksu

Właściwie to głupie randki online. Nie podoba mi się nastawienie do zakupów, które zaprasza. Profile można pobierać jak produkty. Określenie to brzmi „szperać”, jakbyśmy leżeli na stole na śmieci w lewym rogu domu towarowego.

Niemniej jednak rejestruję się w domu maklerskim, ponieważ szczerze życzę przyjacielowi, a po drodze nie pracowałem ani w pracy, ani w supermarkecie. Są spotkania, z których niektóre kończą się w łóżku. Moje pytanie o spotkanie to w zasadzie „po co?” odpowiedział. Mężczyzna otwarcie mówi, że jeśli chce, może spotykać się z inną „naprawdę dobrą kobietą” każdej nocy. Tak, polubiłby to ze mną, ale nie, nie chce się więcej spotykać. Na co, jeśli jest tak dużo świeżego mięsa? Mąż, który pragnie niewierności za zgodą swojej żony, jest najmilszym spotkaniem w dolnej linii. Moi przyjaciele mają podobne doświadczenia. Ci, którzy opóźniają seks, zostaną zwolnieni najpóźniej po egzekucji. Ci, którzy myślą, że są już w związku, zostają bez wyjaśnienia. Chłopaki znikają tam, skąd pochodzą: nigdzie.

Przyjaciel mówi: „Chcą tylko zaoszczędzić pieniądze na dziwkę”. Nie widzę tego tak rażąco, mimo że nieczułość mężczyzn z ich misternie zaprojektowanymi profilami irytuje mnie za każdym razem. Dlaczego udajesz, że szukasz kogoś poważnie, jeśli chcesz wypróbować jak najwięcej kobiet? Gdyby od samego początku byli szczerzy, może to być sytuacja korzystna dla obu stron: miły wieczór dla obu z nich, bez rozpaczliwego stania w wypełnionym dymem barze i konieczności polowania na kogoś. Po krótkim czasie mam tylko kilka złudzeń i jestem bardzo czujny.

Pewnego dnia przeczytałem: „Myślę, że twój profil i zdjęcia są świetne. Jeśli to jest wzajemne, napisz do mnie”. Jego profil jest krótki i słodki: 1,90 metra, 44, wysportowany, mistrz, nie pali, nie ma narkotyków, mówi po angielsku. Zdjęcie w połowie profilu z czarnymi włosami, lekko szarymi skroniami, pięknie zakrzywionymi brwiami, prostym nosem i lekko grubą dolną wargą. To może wyglądać dziwnie lub dobrze. Odpisuję, wchodzimy w „rozmowę”: brakuje mu słońca w Niemczech i ludzie się uśmiechają. Odpowiadam: „Możesz nie uśmiechać się tak często publicznie, ale prywatnie”. Pisze, że chce się ze mną spotkać, żeby zobaczyć, jak się uśmiecham.



Wygląda znacznie lepiej

Spotykamy się w kawiarni. Wchodzi, promieniuje, wygląda o wiele lepiej niż na zdjęciu. Duże, dobrze zbudowane, gustowne, paskudne rzeczy, wygrywający śmiech. Podchodzi do mnie tak, jakbym był jego jackpotem. Coś w moim mózgu zatrzymuje się, wszystkie złe doświadczenia zostają zapomniane. „Usiądź, żeby mieć ładny widok za oknem” - sugeruję. „Jesteś światopoglądem”, odpowiedział, naprawiając mnie, zadając pytania: czy lubię filmy, czy chodzimy razem do kina? Ile jestem dzieci, co zrobiłem na życie?

Nikt nie kwestionował mnie tak agresywnie. Nie przestaje patrzeć na mnie i śmiać się z niego. Nie wątpię ani przez sekundę, że jest szalenie zainteresowany mną. Pytam, czy poznał wiele kobiet. „Jesteś pierwszy!” Mówię głośno: „Naprawdę?” i pomyśl spokojnie: Juhu! Trudno w to uwierzyć, ale zakochałem się w nieznajomym „z Internetu”.



Opowiadamy sobie o nas. Jestem ziemniakiem na kanapie, on jest totalnie przeciwny. Wychodzi pięć lub sześć godzin snu w nocy, pracuje w branży nieruchomości, biegnie po Schlachtensee kilka razy w tygodniu, idzie na siłownię - i ma wysoką opinię na temat jego skuteczności: „Przeżyję to, co za dziesięć minut inni potrzebują godziny. W połączeniu z ofensywą uroków nie znajduję nawet tak odrażającej samowystarczalności. Zastanawia się nad naszą wspólną przyszłością: „Ty na kanapie, ja na bieżni, przed nami telewizor”. Kiedy mówi o swoich trójkach dzieci, które odwiedza co dwa tygodnie w swojej ojczyźnie, zbladam. Mówi, że jest oddzielony od matki.

Po dwóch godzinach zabiera mnie do metra, przed pocałowaną stacją. Dotyka mojej szyi i moich włosów. Jego perfumy pachną wyśmienicie, jego czarny kaszmirowy sweter jest miękki, jego skóra jest gładka, w mojej głowie tylko wata. 20 minut później mówi, że leci do swojej ojczyzny na dziesięć dni. Właśnie teraz? Kontynuujemy smooch. Na pożegnanie obiecuje: „Zadzwonię, jak tylko wrócę, ale wyświadcz mi przysługę: nie kontaktuj się ze mną za pośrednictwem tej platformy”. Odczuwam ulgę, ponieważ od początku czułem się tam nieswojo. Następnego dnia piszę do niego, jak pięknie to znalazłem. Reaguje natychmiast.On też by się podobał: „Wielki pocałunek, do zobaczenia wkrótce”.

Po dziesięciu dniach zaczynam się denerwować, ponieważ telefon nie dzwoni. W końcu wymienialiśmy wiadomości, zawsze ze słowami „pocałunki” i „Nie mogę się doczekać, żeby cię zobaczyć!” zawarte. Kiedy nie mogę już dłużej tego znieść, piszę do niego - wbrew wszelkim powodom: „Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby ci nie ufać, musiałem cię źle zrozumieć, twoje zachowanie, twoje słowa”. Dzwoni telefon. „Właśnie wylądowałem, co piszesz, co masz na myśli, kiedy się spotkamy?”



Cały wieczór czekam na jego telefon

Czuję ulgę, to nie koniec. Rozumiemy, że mnie podnosi. Wchodzi i szepcze mi do ucha, jak miło jest znowu mnie zobaczyć, jak bardzo za mną tęsknił. Trzyma mnie mocno i idzie do kanapy, zaskakująco rześki. „Zdejmij ubranie, usiądź na mnie”. Mimo że zmiana planowanego uwodziciela na wymagającego macho jest dość gwałtowna, wracam do endorfin. Wyobrażam sobie, że to początek czegoś wielkiego. Lądujemy w łóżku.

O północy patrzy na swój telefon komórkowy i podskakuje: „Muszę iść do biura, mój personel popełnił błąd”. Zanim odejdzie, pyta, kiedy się spotkamy. W weekend leci do dzieci, w poniedziałek do Dusseldorfu. Wtorek nie mogę, więc środa.

Nic nie przyjdzie ze spotkania. Czekam na jego telefon przez całą środę i dzwonię do niego, gdy nie słyszę od niego do wieczora: „Późne spotkanie do co najmniej 10 wieczorem”. Potem był wyczerpany i musiał iść do łóżka. Zadzwoni jutro. Znowu czekam na próżno. Wieczorem wystarczy mi: „Nie musisz zgłaszać, jeśli mnie nie lubisz, chcę tylko wiedzieć, więc nie będę czekał.” Woła: „Kto mówi, że nie chcę?” W piątek leci do Frankfurtu, w sobotę wraca! Chcę wierzyć we wszystko, ale powoli się męczę, zaczynam się zastanawiać: „Zabawne, gdyby chciał, mógł przyjść do mnie po późnym spotkaniu”. We mnie kiełkuje podejrzenie.

Ustawiłem fałszywy profil

Założyłem profil ze zdjęciem bardzo ładnej kobiety w wieku 30 lat, nazywam ją Julia. W piątek wieczorem dzwoni, nie poleciał: „Do zobaczenia w sobotę?” Nazywa mnie „kochanie”, mówi, jak dobrze słyszeć mój głos. Nagle: „Muszę się rozłączyć, wkrótce do ciebie oddzwonię”. Czekając na niego po raz kolejny, pisze do Julii. Co za wspaniałe zdjęcie, jeśli chciałaby się z nim spotkać jutro w najlepszej kawiarni śniadaniowej w mieście?

Trzęsę się. Jako Julia piszę do niego, szukam miłości. On odpowiada, dokładnie tego szuka. Chce prawdziwego związku. Była jego pierwszą randką. Julia, podejrzana: Po drodze na serwisach randkowych jest wiele bezczelnych zdzierstw. Nie wszyscy ludzie są tacy, daje jej odwagę. Podczas gdy czekam na telefon, Julia ma wybór, czy go zobaczyć rano, czy wieczorem. W międzyczasie nie może. Julia zgadza się na propozycję ze śniadaniem. Pytam go SMS-em, jeśli bawi się ze mną.

Prawie nie śpię. Zastanawiam się, co stanie się jutro, kiedy spodziewa się Julii i ja stoimy przed nim. Co powiem? Moje fantazje dotyczą obelg na temat „Czy mogę znów z tobą spać?” do „Jesteś fenomenem, wiesz, jestem dziennikarzem: mogę cię przesłuchać?”. Kiedy czeka na Julię, odpowiada: „Uwierz mi, poważnie cię interesuję!” Siedzi w czarnej koszulce, która podkreśla jego ramiona, przy pierwszym stole. Prawdziwy śmiech to gruba książka o brytyjskich tajnych służbach MI6, która znajduje się na stole przed nim. Powiedział mi, że nigdy nie czyta z powodu całej pracy. Biorę wszystkie siły, siadam i mówię: „Cześć”. Trudno opisać, jak wygląda. Mało zadowolony, powiedziałbym. Aby ukryć szok, podnosi słuchawkę i, nie zwracając na mnie uwagi, mówi przez dziesięć minut w swoim własnym języku, rozłącza się i mówi bardzo cicho: „Jestem tym, kim jestem”.

Próbuje mi zasugerować, że jestem prawdziwym dziwakiem, kiedy stworzyłem fałszywy profil - i czego naprawdę od niego chcę? Mówię, że się w nim zakochałem. Całuje mnie. Spędzamy razem dwie godziny. Wiem, że to nasze ostatnie spotkanie. Na pożegnanie mówi: „Zadzwonię do ciebie później”.

Tworzę trzeci profil ze zdjęciem jeszcze piękniejszej, nawet młodszej kobiety. Raz klikam jego profil, on już się z nią loguje - entuzjastycznie jak nigdy dotąd. Chciał tylko, żebym się uśmiechnął. Mówi do niej: „Nie przestaniesz się śmiać, kiedy mnie spotkasz, szukam tylko jednej, mojej lepszej połowy, a nie wielu”. Nagle ma tylko dwoje dzieci, a kiedy nie może w weekend, jest to ważne spotkanie, a nie obowiązkowa wycieczka do domu.

Czy inni ulegną mu tak samo jak ja? Jak mogłem się domyślić, że on nie ma na myśli mnie? Czy jego hobby to podbijanie kobiet? Kiedy ma wystarczająco dużo? Czy może jest kobietą nienawidzącą? Patologiczny kłamca? Mogę tylko spekulować. Jestem bardzo zraniony.Czuję się jak stare pudełko, które spadło na oszusta małżeństwa. Tylko, że nie oczyścił mojego rachunku, ale moje serce.

Jak MĘŻCZYZNA się, ZAKOCHUJE? (Może 2024).



Randki, randki, narkotyki, Niemcy, seks, partnerstwo, mężczyźni