Wolność dla rzeczy

„Nigdy nie obudziłem się rano z genialnym pomysłem” - mówi Gae Aulenti. „Muszę studiować mój„ przedmiot ”od podstaw”. Spadając na dno, patrząc na to, odzwierciedlając: Uwielbia ten proces, który rozpoczyna się na długo przed projektem. Gae Aulenti chce dotrzeć do sedna rzeczy, zrozumieć ich wewnętrzną logikę - i sprawić, by były widoczne w ich projektach. „Gdybym miał jutro zlecić zaprojektowanie lotniska”, mówi, „Prawdopodobnie wkrótce stałbym się ekspertem w historii lotnictwa”. Jest już ekspertem od teatru, światła i sztuki współczesnej.

Wszystko zaczęło się od buntu. „Moi rodzice chcieli, żebym był dyletantem, ale miłą dziewczyną w społeczeństwie”, mówi Gae Aulenti, „ale się zbuntowałem”. Na całe życie. Wielka stara dama włoskiej architektury obfituje w asertywność i pomysły. Ona jest tym, który przebił się, usuwając przeszkody i niszcząc ściany. Jeden, który działał elegancko przeciwko przytłaczającej męskiej konkurencji w biurach architektonicznych i studiach projektowych - i dowcipnie. Niemniej jednak Gae Aulenti nigdy nie był feministką. Wolny duch już.



Gae Aulenti zawsze miała swój własny umysł

Kobiety nie zawsze powinny uważać się za mniejszość, powiedziała kiedyś, „paraliżuje myślenie”. Zawsze miała własną głowę. Dickkopf, jej ojciec, kupiec z Udine, powiedziałby tak. Wbrew swojej woli Gae Aulenti zapisał się na studia architektoniczne na Politechnice w Mediolanie. W wieku 20 lat ukończyła szkołę jako jedna z dwóch kobiet. W „Casabella Continuità”, wiodącym magazynie poświęconym architekturze i wzornictwu we Włoszech w latach 50. i 60., została pierwszym redaktorem, a następnie dyrektorem artystycznym. „Mieliśmy niekończące się dyskusje o przyszłości włoskiej architektury”, wspomina Gae Aulenti. Była to tylko emancypacja z Bauhausu, ale także faszystowska architektura Mussoliniego. Chodziło o filozofię projektowania i wizjonerskiego projektowania. „Chcieliśmy znaleźć własną tożsamość”, mówi. Mała kobieta o krótkich, gęstych, siwiejących włosach i melodyjnym tarka docenia niezależność - zwłaszcza w myśleniu.



Ale gdzieś w połowie lat sześćdziesiątych Gae Aulenti miał już dość teorii. Chciała zaprojektować. Mediolan był wówczas międzynarodową metropolią designu, tyglem architektów i projektantów z całego świata. I Gae Aulenti, królowa awangardy. Była jej mózgiem. Modne firmy projektowe, takie jak Zanotta, Kartell i Poltronova, zadbały o swoje projekty, które były w większości proste, ale zawsze z przymrużeniem oka.

Projekty Gae Aulenti są aktualne - i ponadczasowe

Projektując mobilny stolik kawowy dla Fontana Arte, po prostu zamontowała szklaną płytkę na czterech ogromnych kołach. Jej światła - zwłaszcza „Pipistrello”, które bardziej przypomina rzeźbę niż lampę - od dawna pożądane są klasyki designu. Gae Aulenti nie lubi stylu. Lubi słowo „stillos” w swoim własnym znaczeniu znacznie lepiej. „Nie jestem postem, nie neo, nie nowoczesnym, jestem współczesny, kropka”. Ich projekty z pewnością nigdy nie są modne. Odwołują się do ludzkiej harmonii, „tęsknoty, która może być utopią”, mówi z namysłem.

Jej biuro na Piazza San Marco w Mediolanie jest miejscem inspiracji, wypełnionym po brzegi książkami o historii sztuki, malarstwie, muzyce, literaturze. W tym samym domu Verdi napisał także swoje słynne Requiem. „Kultura jest pokarmem dla mojej intuicji” - mówi. Nic więc dziwnego, że projektowanie scenografii do głównych europejskich scen operowych było jednym z jej ulubionych zadań, na przykład „Wozzecka” Albana Berga w La Scali, czy „Il Viaggio a Reims” Rossiniego w Wiedeńskiej Operze Państwowej.

W latach 70. i 80. Gae Aulenti zyskał sławę jako architekt. Stała się jedną z najlepszych. Jeden, który dominuje zwłaszcza w obsłudze zabytkowych budynków. W 1980 roku wygrała kontrakt na przebudowę stacji Paris Gare d'Orsay na muzeum sztuki XIX wieku. Wkrótce potem pojawiły się inne spektakularne projekty: na przykład przebudowa Muzeum Sztuki Nowoczesnej w paryskim Centrum Pompidou i Palazzo Grassi w Wenecji - i oczywiście przebudowa Gran Teatro La Fenice w Wenecji po pożarze w 1996 roku. Obecnie pracuje nad projektem dla biblioteki mediolańskiej. „To, że moja głowa działa tak dobrze, to dlatego, że mam tak wiele do zrobienia” - mówi Aulenti, która wciąż pracuje codziennie w swoim studiu w Mediolanie. „To nie kończy się w wieku 81 lat, ani śnienie”. Na przykład, o ponownym zaprojektowaniu miasta. „No cóż”, mówi, „może też być trochę”.



5 RZECZY, KTÓRE WARTO ROBIĆ W WOLNYM CZASIE (Może 2024).



Mediolan, design, sztuka