„Rozpoznaje ze mną tajemnicę chwili”

Aktorka Michaela May i reżyser telewizyjny Bernd Schwadwald nie mogą być wystarczająco blisko siebie.

Są takie mieszkania, do których wchodzisz i myślisz: „Mogę się tu wprowadzić natychmiast!” Gdzie lubi się wylegiwać na kanapie i nigdy nie chce wstać ponownie. Na przykład w penthousie Michaeli May i Bernda Schadewalda. W odległości plucia do Monachium Viktualienmarkt, z ogrodu na dachu można zobaczyć Frauenkirche. Wszystko jest jasne, nowe, a jednocześnie przytulne - kominek, szara część wypoczynkowa, nowoczesna kuchnia. Chociaż mieszkańcy są w wieku dość dojrzałym, ma 59 lat, 60 lat, mieszkanie wygląda tak, jakby zostało przeniesione. Żadnych zakurzonych regałów z pracami z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, żadnych ścian ze zdjęciami wakacyjnymi, żadnych bibelotów z różnych pchlich targów. Tutaj mieszkają dwie osoby o smaku, które radykalnie oskórowały swoje meble. „To prawda”, mówi Michaela May, „Zostawiłem wszystko w tym czasie, mój były mąż jest tradycjonalistą i bardziej przywiązany do starych rzeczy niż ja”.

Bernd Schadewald wyłonił się z głębi mieszkania, smukły, atrakcyjny mężczyzna o popielatych, raczej pełnych włosach, który często na fotografiach wygląda surowo i ascetycznie, ale w rzeczywistości jest bardzo przystępny i wesoły. Typ kobiety. „Chcesz kawę? Kto chce herbaty?” Pyta. „Mamy tam również ciasto truskawkowe”, mówi, uśmiechając się do niego. Kochający ton, lekkie akcenty przy mijaniu, wyraźnie para o wysokim współczynniku dobrego samopoczucia.



„Co w nim lubisz?” Pytam wkrótce na tarasie na dachu. Pytanie jest nieco bezpośrednie, zwłaszcza na początku rozmowy, ale dwa wydają się tak zrelaksowane, że się odważą. Myśli, uśmiecha się: „Piękna skóra, humor, inteligencja, ekstremalna wyobraźnia i to, jak rozpoznaje i cieszy się tajemnicą chwili ze mną”. A co on w niej lubi? Odpowiada bez zastanowienia: „Jest bardzo hojna, nie tylko w sprawach materialnych, ale także w ludzkich rozczarowaniach, zawsze starając się jak najlepiej to wykorzystać”. Szybki rzut oka - czy to prawda? Czujesz, że to zależy od tego, co mówi druga. Wszystko jest nadal ważne. Intymny wygląd. Czuły uśmiech. Pisarz, który czuje się trochę niepotrzebny. Są piękną parą, zmysłową, brązowo-brązową kędzierzawą, przyziemną bawarską i smukłą intelektualną Lubeką, która mieszkała w Hamburgu, Kolonii i Berlinie. Jest szczęśliwa, spontaniczna, otwarta, jest też, ale bardziej powściągliwa.

„W maju odeszła”, popędziła w lesie liści, gdy Michaela w maju 2004 r. Oddzieliła się po 23 latach małżeństwa od męża, prawnika biznesu Jacka Schiffera. Zakochała się tak szaleńczo w reżyserii Bernda Schadewalda rok wcześniej podczas kręcenia filmu „Polizeiruf 110”, że oddała za niego wszystko - mężczyznę, z którym razem wychowywała swoje dzieci, małżeństwo, w którym dbała dobrze była rolą klasy średniej, odnoszącej sukcesy aktorki, której życie poszło tak daleko, nie wiedziały o żadnym kącie i kryzysie.



Ogarnęło mnie tak bardzo, że nic mnie nie przewróciło.

„To mnie tak przytłoczyło”, mówi Michaela May, „tak jak ja nigdy się nie przewrócił”. To była praca zlecona, mówi Schadewald, nic ekscytującego dla kogoś, kto lubi pracować jako reżyser i scenarzysta z trudnymi, społecznie istotnymi substancjami, srebrna nagroda Grimme z 1991 roku za film ZDF „The Hammer Killer”, aw 1999 roku z Dwuczęściowy „A Big Thing” o dramacie zakładników Gladbecka wywołał poruszenie i super kwoty.

Tak więc człowiek, dla którego „Polizeiruf 110”, który zajmował się starą sztuką i nowymi nazistami, nie był niczym szczególnym. Nie znał osobiście aktorki Michaeli May. „Została mi w twarz” - uśmiecha się. Ostrzegałem ją, mówi, Bernd jest uważany za trudnego reżysera, nikt nie idzie na kurs przytulania. Postanowiła być ostrożna, nie chcąc go zastraszyć. Pierwsze czytanie w biurze produkcyjnym. Okazało się, że jest sympatyczny. I powoli trochę więcej. Ale oboje byli małżeństwem, może czuć się trochę bardziej niż on, nikt nie patrzył. I nagle pojawiło się jego spojrzenie, które otarło się o nią przez przypadek, dyskretnie, ale częściej. „Stał tam z rękami za plecami i spojrzał na mnie”. Tak, to mieni się, przyznaje. Oboje to czuli, ale nie mówili tego uczucia. Stwierdziła, że ​​szuka jej obecności, zapukała do swojej karawany za opóźnienia: „Za dziesięć minut to trwa”, to było właściwie zadanie recepcjonistki, a nie jego. Motyle w żołądku. I dobra współpraca. „Chcę zaufać reżyserowi.Jeśli powie, odpuść, uspokój się, to muszę być w stanie na tym polegać. Mógłbym to zrobić z Berndem.



Dobra współpraca, obaj wiedzą, może być erotyczna. Huśtasz się razem, rozwijasz, upuszczasz. Bardzo ostrożnie, mówi, oboje radzili sobie z tą rosnącą sympatią. Czy trzeba potraktować to poważnie, to mrowienie, tęsknota, której nie można już stłumić? W jej wieku, oboje związani, w jej przypadku z dzieckiem w wieku szkolnym? Mówi: „Miłości nie można wytłumaczyć, miłość jest łatwa”. Kiedy filmowanie się skończyło, chciała spojrzeć na wzory w krojowni i przyszła za późno. „Czy nie chcemy pić co najmniej jednego wina razem?” Zasugerowała. Poważne wino, wkrótce potem poleciała do Ghany jako patronka Towarzystwa Cystic Fibrosis, podczas lotu powrotnego z międzylądowaniem w Amsterdamie. Pierwsza noc razem. Po tym postanowili powiedzieć swoim partnerom. Przyleciała do Monachium, on do Berlina.

To też było dla niego trudne, ale przeszła przez Apokalipsę. Czy ona to zrobiła? Zniszcz jej rodzinę, dom jej córek Alexandra i Lilian? „Nie możesz się ponownie zakochać z 50, mamo”, wykrzyknęli z oburzeniem, minie dużo czasu, zanim kontakt z nimi będzie taki sam jak wcześniej. Były święta, najmłodsza córka była hospitalizowana z zapaleniem płuc, krąg przyjaciół był zszokowany, wszystkie współrzędne jej życia załamały się - a jednak przeniosła się z domu, do hotelu, do niego, dokonała radykalnego cięcia, które otworzyła, proste istoty, ale i tak ich prawie przytłoczyły. Podczas gdy Bernd Schadewald wolał podróżować przez życie z małym bagażem, była głęboko zakorzeniona w Monachium, sławnej aktorce, popularnej gospodyni, solidnie żonatej żonie. Musiała się poddać więcej niż on.

Możesz się zakochać, nawet jeśli jesteś żonaty. Kto nie chce skrzywdzić innych, rani się.

„Byłem rozdarty”, mówi, „moi rodzice są małżeństwem od ponad 60 lat, czy miałem prawo po prostu rzucić moje małżeństwo po 23 latach, nie chciałem być przyczyną tak wielkiego bólu”. Po kilku tygodniach nie mogła już tego wytrzymać. „Próbowałem przesłać z powrotem do mojej rodziny”. Była chora, nie jadła, nie spała, tęskniła. Nie możesz zamienić dużego na mniejszy, wie teraz. Sekretne, niepewne spotkania, pełne winy. Jak długo chcesz czekać, nalegał, nie jesteśmy już najmłodsi. Fakt, że teraz społeczeństwo zostało poinformowane i zgłoszone z rozkoszą w związku z ich separacją, nie ułatwiło. Bernd Schadewald nie poddał się. „Bębniłem jak szalony”, przyznaje, „chociaż wahania te były bardzo trudne”. Ale nie mogła, była zamrożona. Nie pchaj mnie, powiedziała, potrzebuję czasu. Zwłaszcza ktoś, kto powiedział jej: „Tak, skacz!” Lub: „Nie, zostań, nie skacz!”

Dwaj, którzy się znaleźli późno - teraz Michaela May i Bernd Schadewald chcą spędzić jak najwięcej czasu razem.

Ponieważ ona, która zawsze doradzała swoim córkom, aby wszystko wypuściła, próbowała wszystkiego, nie zrobiła tego. Poszła do recyklera, na medium, zrobiła rozmowę. To, że nie poddał się, gdy stało się dla niego trudne znieść jej wahanie i tak długie wahanie, czyni go mężczyzną, którego tak bardzo kocha. Przywołał chwile wieczności, gdy magia pogrążyła się w chaosie, magicznych chwilach. Kto nie wstydził się swoich uczuć, nawet jeśli nie mógł być pewien jej. Kto, nawet gdy został oficjalnie rozdzielony, poleciał na Majorkę na trzy godziny. A kiedy grała w teatrze, dała strażnikowi w garażu kartonową pisankę dla niej z czerwonym sercem w szkle. Poprowadziła ją z zawiązanymi oczami do monachijskiego Feldherrenhalle w swoje 52 urodziny, gdzie grupa a cappella zaśpiewała swoją ulubioną piosenkę „Black Bird”. Kto odnosił się do niej wszystkimi włóknami swojej istoty, z intensywnością, której wcześniej nie znała. Twoje jest całe moje serce, bez względu na to, co przyjdzie. Jest to możliwe nawet po 50. „Można się zakochać”, powiedziała w końcu jej terapeuta, wydając wyrok „nawet jeśli jesteś żonaty.” Kto nie chce skrzywdzić innych, sam się zranił.

Michaela May i Bernd Schadewald - wreszcie para. Zostali w Monachium, dla jej dobra, i przenieśli się do umeblowanego dwupokojowego mieszkania. Ty z willi w Nymphenburg. Przyzwyczaić? Oboje kręcą głowami. „Nie potrzebowaliśmy niczego” - mówi. „Czuliśmy się jak dwaj uczniowie”, mówi, „miał coś konspiracyjnego”. A Michaela May, która lubiła mówić w poprzednich wywiadach, że małżeństwo ostatecznie kończy się na umożliwieniu każdemu cieszenia się własnym życiem, nie może być wystarczająco blisko, by być teraz w pobliżu. „Ze względu na nasz wiek i fakt, że poznaliśmy się późno, teraz chcemy spędzać jak najwięcej czasu razem” - potwierdza Bernd Schadewald. Ciężko wygrane późne szczęście, z którego oboje chcą intensywnie cieszyć się każdą chwilą.Towarzyszy im podczas kręcenia filmów na całym świecie, rozwija materiał telewizyjny, a utwór Boulevard „Toutou” był w trasie.

Jego serce bije w karierze jaśniej niż jego, choć czasami boli go, że nie gra w niemieckiej telewizji, jak kiedyś. „Nigdy nie byłem tak rozległy w życiu zawodowym jak Michaela” - mówi. „Miałem program niekwotowy, ale potem powietrze było nagle cienkie, byłem zaangażowany finansowo w dwa projekty, były niespodziewane zwroty podatku, musiałem złożyć wniosek o bankructwo osobiste Ale to wszystko rozwiązuje teraz mój prawniku. Nie, to nie problem, że większość przelewów bankowych jest obecnie podpisana. „Nasze życie jest spontaniczne, wolne, cudownie niezależne”, mówi Michaela May, „jeśli się nie odwrócę, wynajmujemy dom na południu”. W 2006 r. Pobrali się na greckiej wyspie Simi, 18 gości w bieli, długi stół ułożony w zatoce. Byli tam także Aleksandra i Lilian, wtedy 22 i 18 lat. Gdzie widzisz siebie za dziesięć lat? „Może w kraju byłoby miło”, mówi Michaela May, „ale Bernd lubi miasto lepiej”. Nic nie mówi, jego twarz wszystko. Bez względu na to, gdzie, mówi, najważniejsze, razem. „Oczywiście nie ma zespołu a cappella co noc” - mówi. „Ale prawie”, mówi.

Michaela May urodziła się w Monachium w 1952 roku. Jako jedenastolatka była już w „chacie wuja Toma” i „Heidi” przed kamerą. Po ukończeniu studiów kształciła się jako nauczycielka w przedszkolu. Od 1972 r. Występowała także w teatrze. Jej przełom nastąpił w 1974 r. Michaela May z „Monachium G'schichten” Helmuta Dietla, później grała w „Monaco Franze” i „Kir Royal”. Następnie pojawiły się seriale i seriale thrillerów, takie jak „The Old”, „Derrick” i „crime scene”. W ciągu prawie 40 lat wystąpiła w ponad 200 filmach telewizyjnych. Za rolę komisarza w „Polizeiruf 110” otrzymała niemiecką nagrodę telewizyjną i nagrodę Adolfa Grimme. Michaela May ma dwie dorosłe córki. Od 1990 r. Związana z chorobą metaboliczną mukowiscydozy. Za to otrzymała w tym roku Bawarski Order Zasługi.

Bernd Schadewald urodził się w 1950 roku w Lubece. Od czasu studiów w Westfälische Schauspielschule Bochum i kilka lat jako asystent reżysera pracował jako scenarzysta (w tym „A Case For Two”, „Wilsberg”) i reżyser („Tatort” lub „Polizeiruf 110”) dla telewizji. Z biegiem lat Bernd Schadewald poświęcił się coraz bardziej krytycznej grze telewizyjnej. Bernd Schadewald otrzymał Nagrodę Adolfa Grimme za filmy telewizyjne „Der Hammermörder” i „Schickssspiel”, a za film „Angst” nagrodę reżyserską Akademie der Künste. Niemniej jednak zawsze pociągał go teatr. Wystawił „wroga klasowego” i „Mechaniczną pomarańczę” w Schauspiel Bonn. Obecnie pisze nową sztukę telewizyjną i przygotowuje swój pierwszy film fabularny.

Bezczel x Kękę - Jesteś Moim Numerem Jeden (Biszu Blend) (Może 2024).



Michaela May, Monachium, Police 110, Berlin, Lubeka, Hamburg, Kolonia, Moment, Nagroda Grimme, Gladbeck, Portret pary, Michaela May, Bernd Schadewald