W hotelu Johnny Borrell z Razorlight
W hotelu Johnny Borrell z Razorlight
„Para spodni pełna arogancji i niepewności”
15 minut, bez zdjęć, bez filmów! To zapowiedź po kilkakrotnym przełożeniu spotkania z Johnnym Borrellem, a nawet odwołaniem go. Ojej, co za diva.
Diva okazuje się być szczupły mężczyzna w skandalicznie obcisłych dżinsach z nieostrożną fryzurą, wiotkim uściskiem dłoni i błyszczącymi oczami: Johnny Borrell (29), frontman zespołu Razorlight i jeden z najbardziej znienawidzonych mężczyzn w branży pop. Zszedł na manowce ze swoim byłym kumplem Pete'em Doherty, zresztą większość brytyjskiej prasy muzycznej. Pochodzi z wychwalania siebie i bluźnienia innym.
Na scenie Johnny opowiada swoje piosenki, takie jak historie, gesty, skoki i poty. Zupełnie inaczej w wywiadzie: Piosenkarka mówi mądrze, zrywa w środku zdania, myśli, poprawia się - w krystalicznie czystym brytyjskim angielskim, który uszlachetni każdą kasetę ze zrozumieniem. Wcześniej wyjaśnił, że był garstką arogancji i niepewności, wciśnięty w obcisłe dżinsy.
Arogancja zniknęła. A także diva zniknęła - w końcu pan Borrell zajmuje nam nawet 25 minut. Zostały tylko obcisłe dżinsy.