Jutta Winkelmann - rozmowa na łożu śmierci

Monachium, Schwabing. Weź kolejny głęboki oddech, zanim wciśniesz przycisk dzwonka zwany Winkelmann. Czuję się nieswojo. Rozmowa jest bliska. Rozmowa z umierającą osobą. Jakie są właściwe słowa? I czy jest coś takiego?

Jej syn Severin otwiera drzwi. Mieszkanie na czwartym piętrze jest jasne i jasne. Jutta Winkelmann leży na łóżku, mała i słaba jak mały ptak, waży tylko 34 kg. I nadal jest piękną kobietą, nawet w jej kruchości.

Wraz ze swoją siostrą bliźniaczką Giselą Getty była niegdyś symbolem wspaniałego Revoluzzertum? wolny, piękny, chętny do eksperymentowania, Jej duchowe mieszkanie dzielone z komunistycznym Rainerem Langhansem i czterema innymi kobietami w latach siedemdziesiątych było prowokacją i znalazło pożywienie dla sensacyjnego bulwaru. Minione czasy.



Jutta Winkelmann urodziła się w Kassel w 1949 roku. Jest siostrą bliźniaczką Giseli Getty. Winkelmann studiował sztukę i aktorstwo. Później mieszkała z mężem, filmowcem Adolfem Winkelmannem, w Rzymie i Los Angeles. Tam poznała Boba Dylana, Seana Penna i Timothy'ego Leary'ego i eksperymentowała z narkotykami rozwijającymi umysł. Od 1976 mieszkała z Rainerem Langhansem i czterema innymi kobietami. a. jej siostra bliźniaczka w tak zwanym „Haremie”, duchowo dostosowanej społeczności w Monachium, Autor i reżyser ma dwoje dzieci, Karline i Severin, i dwoje wnuków.



Teraz potrząsa moją dłonią, uśmiecha się i mówi po prostu: „Cześć, usiądź”. Jej ręka jest ciepła. Dwa lata temu, 67-letnia Jutta Winkelmann przeprowadziła się do swojego syna i synowej. Wcześniej mieszkała sama? dopóki to nie zadziałało. „Na początku uznałem to za niezwykle trudne. Ale działa z nami bardzo dobrze. Jest spokojny, piękny i inspirujący. ”

Zostaję w jej łóżku przez dwie godziny. Rozmowa znajdzie swoją własną drogę. Ułatwia mi to. Jestem wdzięczny. W pewnym momencie przychodzi jej lekarz. Opuszczam pokój. Kiedy znów wchodzę, leży obok niej. „Czy mnie to niepokoi, jeśli zostanę trochę dłużej?” Pyta. Jutta Winkelmann śmieje się. „Mam najlepszych mężczyzn w łóżku, bardziej niż kiedykolwiek”. „Lubię słuchać Jutty”, mówi, „ma taki jasny, wrażliwy język. Kiedy znasz okoliczności, o których mówi i pisze, zdajesz sobie sprawę z tego, co tak precyzyjnie, niemal obrazowo komunikuje w zaledwie kilku linijkach. To ma świetną jakość.



„A potem przychodzi ze swoją witalnością i stawia mnie”, mówi Jutta, „idziemy razem przez najciemniejsze i jasne minuty. Latem jeździliśmy nawet motocyklem.

„ChroniquesDuVasteMonde We”: gdzie?


Jutta Winkelmann: Jedź trochę, a potem idź zjeść. To był zdecydowanie moment szczęścia.

W przeciwieństwie do twojej książki? Moje życie beze mnie? To krzyk. Jeden zostaje natychmiast wciągnięty w ból, w rozpacz.

Napisałem książkę ze strefy walki. Zawsze miałem komputer na kolanach w szpitalu. Również dla moich zdjęć chciałem znaleźć formę literacką, stąd komiks.


Czy praca nad książką ci pomogła?

Bardzo dlatego, że pisanie tworzy dystans. Głównie pisałem, kiedy czułem się bardzo źle. Chciałem wygnać tego ducha, który mnie ścigał. Więc nie byłem tylko ofiarą okoliczności, ale? w pewien sposób? także reżyser.

Piętnaście lat temu zdiagnozowano u ciebie raka piersi. W tym czasie zdecydowałeś się na chemioterapię.

Myślę, że to dało mi wiele lat. To była niezwykle trudna decyzja. Mogę tylko powiedzieć: „Tak to zrobiłem”. To było dla mnie dobre. Pół roku temu próbowałem chemii. Gdybym to utrzymał, nie moglibyśmy teraz prowadzić rozmowy.


Otrzymałeś promieniowanie?


Tak, na szyi. Istnieją również przerzuty. Jeśli coś się stanie, może to doprowadzić do paraliżu i ślepoty. Ponieważ rak znajduje się w kręgu, gdzie są nerwy, początkowo strasznie mnie przerażał. Nie mogliśmy go powstrzymać. Jest szczególnie złośliwy.

13 lat zauważyłeś coś?


Wtedy dostałem bardzo silnego bólu pleców. Co do bólu, przeszedłem przez piekło. Teraz rak jest wszędzie. Muszę wymiotować każdego dnia, ledwo mogę jeść. Szacuje się realistycznie, nie będzie długo. Staram się wykorzystywać jak najmniej środków, aby mój umysł był jasny. I zacząłem drugą książkę, początkowo jestem prawie poza lasem.


Podróżowałeś nawet przez Indie.

To było wyczerpujące, ale nie żałuję tego. Życie jest ważniejsze.

Czy mógłbyś także pogodzić się z ciemnymi rozdziałami?

Tak. Kiedy kłamiesz tak długo i nic nie możesz zrobić, przechodzisz przez całe życie. Potem jest już coś w rodzaju „niedawnego sądu”. Znowu patrzysz na wszystko.Zwłaszcza twoja własna lovelessness. Czułem się tak źle, że myślałem, że strzelałem do piekła za wszystko i wszystko. W zeszłym roku byłem tymczasowo na oddziale paliatywnym w szpitalu benedyktyńskim. Doktor był także przełożonym klasztoru, niezwykła kobieta. Powiedziała mi: „Życie jest możliwe do końca”. Z nią mogłem mówić o wszystkim, poszedłem do najciemniejszych punktów mojego życia. Zrobiłem świetną robotę.

Wszystko się pojawia?


Wszystko. Ale był punkt, o którym wiedziałem: „To prawda. To ja Żyłem w ten sposób. Jeśli zaakceptujesz to, w tym jego poczucie winy, jest coś takiego jak łaska.

Możesz tu przyjść?


Tak. A dziś nawet inaczej widzę te straszne wspomnienia. W zasadzie wszystko jest zbędne. W końcu płaci tylko miłość. Ta pewność prowadzi mnie teraz.

Nawet przez rozpaczliwe chwile?

Nadal istnieje, ale bardziej, że uważam to za kłopotliwe.

Modlisz się?


Są chwile, kiedy mówię: „Drogi Boże ...? ? nadal jest to przedszkole, o którym mówię, ale w rzeczywistości jest to monolog. Potem mówię: „Nie mam nic przeciwko, jeśli mnie nie obudzisz jutro rano”. Dużo żyłem, na pewno dziesięć żyć. Próbowałem wszystkiego. Nie wiedziałem, czego brakuje. Mam dzieci, byłem żonaty, tańczyłem na wulkanie. Miałem fantastyczny czas około 68 roku, kiedy wszystko było darmowe i możliwe.

Czy pozostały jakieś życzenia?

Niedawno znajomy przysłał mi zdjęcia Wenecji. Potem nadeszła tęsknota, by znów usiąść w gondoli, by trzymać moją rękę w wodzie, by poczuć ten delikatny plusk. I chciałbym znowu pojechać do Indii.

Co łączy cię z Indiami?


Moja duchowość pochodzi z indyjskiej filozofii. Kiedy miałem 21 lat, spotkałem Rainera Langhansa. Zrobiliśmy mistyczne doświadczenia z LSD. To nie był dla nas narkotyk imprezowy. Raczej możliwość zagłębienia się w to. Na początku lat siedemdziesiątych to okno się zamknęło. Rainer i ja byliśmy wtedy częścią włoskiego filmu. Podczas kręcenia zginęło dwóch członków zespołu. Rainer powiedział: „Jest też sposób”. Od tego czasu szukamy razem. On jest towarzyszem duszy.


On ci teraz towarzyszy?


Rainer nie jest wielkim pocieszycielem, ale ktoś, kto również znajduje pozytywne w umieraniu, widzi w nim formę duchowego poszukiwania. W pierwszej chwili nie mogłem tego słyszeć, tymczasem uważam to za świetną perspektywę. Chociaż, ten ostatni spacer, idziesz sam. Taka jest rzeczywistość, ale także w dobrym znaczeniu.

Nie czujesz się już ofiarą?

Czuć się ofiarą jest bardzo łatwe. Głowa grzechota: „Ja ramiona, dlaczego ja? Co zrobiłem źle? Ciało wciąż podejmuje ostatnie desperackie próby naprawy, ale teraz nie widzę nic złego w całym procesie. Nie ma boga, który chce mi czegoś dobrego, ani niczego. Nasze ciało podlega prawom natury. Musisz zwracać na niego uwagę, nie zawsze to robiłem. W tym sensie czuję się odpowiedzialny. Ale czas oskarżenia się kończy. To są wszystkie fazy, ale trwają i trwają. Są też bardzo piękne chwile, kiedy życie staje się gęste i intensywne. W którym spotkania z ludźmi są tak wspaniałe, jak zawsze chciałeś.


Czy zmieniły się twoje przyjaźnie?


Niektóre pogłębiły się, niektóre odpadły. Znalazłem przyjaciela, którego nie widziałem od 30 lat. Nagle powróciła cała intymność i bliskość? po tylu latach. Ale możesz też iść. Nikogo nie obwiniam. Jest to teraz trudna faza, niektóre mogą się zbliżyć, a niektóre mniej. Nie zawsze było mi łatwo w ciągu ostatnich dwóch lat.


Jakie były te sytuacje?


Byłem hojny przez całe życie, ale nagle pojawiły się chwile, kiedy stałem się drobny. Potem uderzyłem się w wewnętrzną twarz i powiedziałem: „Jutta, jesteś szalony? Co tu się dzieje Potem wszystko się ułoży. Zazdrość, że ktoś inny jest centrum uwagi, a nie ja, skazani na zagładę, których tak naprawdę powinno być.


Jak sobie z tym poradziłeś?


Wypuść wszystko, co nadchodzi. Nie bój się własnego zła, weź wszystko ze sobą. I dobrze jest podróżować bez bagażu. Miałem naprawdę agresywne historie z dwoma lub trzema przyjaciółmi, gdzie byłem wkurzony. Nagle zdałem sobie sprawę, że to naprawdę tylko program w moim mózgu. Ma tak niewiele wspólnego z rzeczywistością. Ciągle myślimy: „To jest świat”. Ale świat nie jest taki. To jest dużo milsze.


Bliscy przyjaciele, tacy jak Rainer Langhans, zaangażowali się w spór z tobą?

To jest sedno naszego połączenia, że ​​również przeszliśmy do wad i mówimy sobie, czego normalnie się nie mówi. Oczywiście zdarzają się również obrażenia. Musisz wyglądać naprawdę dobrze, jak sobie z tym poradzić. W kontuzjach i samouszkodzeniach byliśmy mistrzami świata. Ale kontynuowaliśmy, dopóki nie wróciliśmy do miłości.


Czy choroba może stać się czymś w rodzaju przyjaciela?


Rak też jestem ja.On wyrósł we mnie, nie pochodzi z zewnątrz. Rainer powiedział: „Musisz go kochać”. Najpierw plułem trucizną i żółcią. Jak mogę kochać coś, co mnie niszczy? O tym jest książka.


A po drugie piszesz teraz ...


... jest próbą pojednania, aby dowiedzieć się nawet na niższych poziomach, co to wszystko może oznaczać. Mam nadzieję, że poradzę sobie z tym. Jeśli nie, może ktoś inny napisze to. Jest wielu, którzy mają to doświadczenie.

Odważny ruch, który tak obnażyłeś cierpienie. Czytanie jednego szybko osiąga jego własne obawy.


To proces. Umieranie nie jest tak seksowne jak moje piękne ubrania w szafie.

Nadal patrzysz na swoje ubrania?

Nie, oddam to. Teraz chcę łatwo podróżować i już go nie potrzebuję.

Wielu chce szybko umrzeć ...

... ale niewielu się udaje. To przygotowanie do śmierci, że zawsze mam momenty, w których jest to możliwe, jestem nieskończenie wdzięczny.


Jej siostra Gisela opiekuje się tobą przez jakiś czas. Czy masz bliskie połączenie?

Tak, ale ma to swoje wady. W pewnym momencie uciekłem, wciąż potrzebowałem kawałka własnego przeznaczenia poza bliźniakami. Dlatego postanowiliśmy być bardziej świadomi tego oddzielenia. Gisela dzwoni codziennie i pyta: „Czy mam przyjść? Zawsze mówię nie. Wciąż muszę realizować się w procesie umierania, w procesie życia. Oczywiście jesteśmy także rozdzieleni.


To trudne dla bliźniaków.

Tak. Ale ta separacja ma również coś bardzo wyzwalającego. Leżę tu jak gąsienica motyla, w końcu przepoczwarczę się i odejdę. Tak długo staram się znaleźć sens w tej całości, ponieważ w przeciwnym razie jest to strasznie nudne. Nawet ból. Siedzisz tam, wszystko boli i nudzi cię śmierć.


Co możemy zrobić z ludźmi, którzy wciąż są w środku życia?


Wierzę, że kiedy wreszcie zaczniemy zdawać sobie sprawę z naszej śmiertelności i że jesteśmy tu przez bardzo krótki czas, traktujemy się wzajemnie z większą miłością. Nadużywamy świat jako miejsce wiecznej szczęśliwości. W ich nieustannym tańcu nie trzymamy się, a nie wieczności? musimy szukać gdzie indziej. To poszukiwanie ostatecznej rzeczywistości zawsze wpływało na moje życie, ale na ostatnim odcinku zyskuje inną wagę. Jestem wdzięczny, że mogę doświadczyć tego w ten sposób, nawet z całym bólem.

Więc powinniśmy założyć, co to jest?

Mamy to życie w nas, duszy lub Bogu, czy jakkolwiek chcemy to nazwać. Dopiero teraz widzę, jak mocno jestem połączony z moim ciałem, z tym jutta. Puszczanie jest jedynym zadaniem, jakie mamy.

++ Jutta Winkelmann zmarła 23 lutego 2017 r. W Monachium. ++

Wywiad z Jutta Winkelmann został opublikowany w „ChroniquesDuVasteMonde Wir” (01/2017).

PORADA KSIĄŻKI: Jutta Winkelmann: „Moje życie beze mnie„, opublikowane przez Weissbooks (368 p., 24 euro)

Zalecenie wideo:

Die Zwillinge Gisela Getty und Jutta Winkelmann: Eine Fotoausstellung in Hamburg | euromaxx (Może 2024).



Łoże śmierci, Tatjana Blobel, Indie, Monachium, Schwabing, Komputer