Leoniden: Dlaczego perfekcjonizm z nimi przechodzi

Leonidowie z Kilonii, to dwaj bracia Lennart (gitara) i Felix Eicke (perkusja), Djamin Izadi (syntezator), JP Neumann (bas) i wokalista Jakob Amr. Po debiutanckim albumie „Leoniden” w 2017 roku niezależny zespół z dalekiej północy wydał swój drugi album „Again”. Dlaczego są niewiarygodnie dumni z tego albumu i dlaczego czasami perfekcjonizm z nimi przechodzi, Lennart Eicke i Jakob Amr powiedzieli w wywiadzie dla agencji prasowej w Monachium.

Jeśli chodzi o muzykę popularną z Niemiec, w tej chwili nie jesteś już tajemnicą. Jak to się czuje?

Lennart Eicke: Wątpię w to. Jesteśmy bardziej skłonni do wywiadów niż w prawdziwym życiu, więc powinniśmy być trochę więksi. Ale jeśli porównamy trasę, którą zagraliśmy rok temu i trasę, którą zagramy w ciągu najbliższych kilku miesięcy, również to zauważymy. Niektóre sklepy są dziesięć razy bardziej ruchliwe. Zawsze było dla nas normalne granie przed 30 osobami. A teraz przychodzi od 300 do 500 do 1000 osób. To bardzo dobrze odpowiedzieć na pytanie.



Czy twoje życie marzeń się spełnia?

Lennart: Tak! Robi to od jakiegoś czasu. W ciągu naszego życiowego marzenia rozwijamy się i zawsze stawiamy sobie kolejny cel. Więc możesz być szczęśliwy.

Jaki jest następny duży cel?

Jakob Amr: W tej chwili jesteśmy w ekscytującej fazie. Dzisiaj jest dzień, w którym pojawia się „Znowu”. Album, w którym spędziliśmy 9000 godzin pracy i na którym nie możemy być bardziej dumni. Przed nami duża trasa, a celem jest zagranie każdego koncertu tak, jakby był to pierwszy i ostatni koncert w tym samym czasie. Aby przetrwać, byłoby dobrze. To dla mnie co najmniej numer jeden.



Jak bardzo twoje życie muzyczne doprowadza cię do granic możliwości?

Lennart: Nie uwalniamy się zbytnio. Wcale nie. Po wydaniu pierwszego albumu natychmiast ruszyliśmy w trasę. Potem wróciliśmy do domu i natychmiast zaczęliśmy pisać „Again”. To było około półtora roku temu. W zeszłym roku zagraliśmy 100 koncertów. Zagraliśmy 100 koncertów w tym roku i napisaliśmy i nagrywaliśmy album pomiędzy. To dużo pracy. Zwłaszcza jeśli masz własną etykietę. Czasami jesteśmy dość zestresowani i nie bardzo się sypiamy.

Nazywasz się także najlepszymi przyjaciółmi. Czy są chwile, kiedy się spotykacie?

Lennart: Nawet dużo się kłócimy. Więcej niż inni najlepsi przyjaciele.

Jakob: Jesteśmy czymś więcej niż tylko najlepszymi przyjaciółmi.

Lennart: Nabraliśmy nawyku rozmawiania ze wszystkim, co nas niepokoi. A potem nie w sposób dyplomatyczny, ale tak jak nam przeszkadza.



Jaki jest twój wyjątkowy punkt sprzedaży? Jako zespół?

Jakob: Stawiamy niesamowitą wartość na naszym show na żywo. Planujemy dużo perfekcjonizmu. A na scenie jesteśmy szaleni w głowie od pierwszej do ostatniej nuty, po prostu zwariuj i zatańcz, bo o tej porze dnia to robimy. Z ogromną pasją. A my jesteśmy zespołem, który zawsze chce wszystko wypchnąć do 110 procent. Myślę, że to odróżnia nas od innych zespołów: że zawsze potrzebujemy dużo więcej satysfakcji.

Lennart: Jesteśmy głupkami. Chociaż jesteśmy całkowicie zrelaksowani pod względem granic gatunkowych. Ale na wszystkie inne sposoby jesteśmy dość surowi. Jesteśmy po części neurotycznymi i prawymi maniakami kontroli, którzy nie chcą niczego wyciągać z ręki i woleliby myśleć trzy lub cztery razy, rozmawiać i dyskutować. Dopóki nie będziemy naprawdę pewni, że znaleźliśmy dla nas najlepszy sposób. Nie zostawiamy niczego przypadkowi.

Czy obawiasz się, że twoja postać „zrób to sam” z czasem się zagubi?

Jakob: Najważniejszą rzeczą jest to, że pracujesz z ludźmi, którym naprawdę ufasz, z którymi się przyjaźnisz, które lubisz. Nie zdejmiemy tego.

Lennart: Praca na pewno nie będzie mniejsza. Tu i tam potrzebujesz wsparcia, bo to za dużo dla pięciu osób. Były chwile, kiedy ten zespół był dla nas bardziej biurowy, ponieważ na przykład spakowaliśmy wszystkie zamówienia wstępne. Do takich rzeczy potrzebujemy pomocy. Ale tylko w realizacji.

Ale skąd pochodzi ta energia i wszystko sobie poradzisz?

Lennart: To nasza dziwna, może niezdrowa ambicja. Ponieważ lubimy się nawzajem zachęcać. Nikt nie chce jakoś zwolnić. Na przykład bardzo naturalne jest, że wstajemy o czwartej rano, żeby gdzieś iść. Nie ważne jak bardzo jesteś zmęczony. Robimy to dla zabawy.Jeśli któryś z nas ma zły dzień, cztery inne natychmiast zdają sobie z tego sprawę bez konieczności rozmawiania o tym. Dzieje się tak za każdym razem, gdy wstajesz z niewłaściwą stopą.

Czy bardziej skupia się na zespole w mniejszym mieście takim jak Kiel?

Lennart: Jacob jest tego żywym dowodem.

Jakob: Przeprowadziłem się z Hamburga do Kilonii dla Leonidów. Wcześniej przeniosłem się do Hamburga z potrzeby przynależności do sceny kulturalnej. Nawet z tą naiwną myślą, przeprowadzam się do dużego miasta i wtedy będzie dobrze. Ale kiedy przeprowadziłem się do Kilonii, od razu zauważyliśmy, że znowu popycha nas do przodu. Że możemy być o wiele bardziej skoncentrowani. W mieście jest kilka przyjemnych kawiarni i klubów. Z mojej perspektywy również bardzo mili ludzie. Z tą nie przesyconą ofertą kulturalną Kiel jest po prostu wspaniałym miejscem. Kiel jest naprawdę szalony, jeśli chodzi o jazdę. Moglibyśmy dwukrotnie pojechać do Kopenhagi i wrócić do Monachium, na przykład.

Lennart: To, że mieszkasz w Kilonii, nie oznacza, że ​​jesteś tam 365 dni w roku i przegapiłeś wszystko. Kiel ma naprawdę bardzo tanie czynsze. Mamy salę prób, która znajduje się tuż przy plaży. Z 80 metrami kwadratowymi. Nie musimy dzielić się tym z nikim i myślę, że zespoły z Kolonii, Hamburga, Monachium i Berlina mogą tylko o tym marzyć.

Jaka jest największa nagroda za twoją pracę?

Jakob: Największą nagrodą jest granie naszej muzyki na żywo przed ludźmi, których znasz, nawet jeśli nie znamy ludzi. To pozostaje rdzeniem tego, co robimy. Rzecz, którą kochamy we wszystkim.

Leoniden - People (Official Music Video) (Może 2024).



Perfekcjonizm, Niemcy, Leonid, Lennart Eicke, Jakob Amr, Djamin Izadi, JP Neumann, Felix Eicke, Again, Kiel, wydanie albumu