Mój ojciec - kucharz królowej

„Myślę, że w pewnym sensie jestem jak mój ojciec” - mówi Liane Dirks. Z pewnością nie jest łatwo powiedzieć, że jako dziecko Liane Dirks cierpiała od ojca. Siedzimy w jasnej czytelni i czytelni jej małego domu na południu Kolonii i pijemy cudownie pachnącą indyjską herbatę. „Przeżyłem też ryzykowne życie, pełne złamań” - wyjaśnia. Na przykład jej decyzja o zostaniu pisarką nie była decyzją racjonalną. „Ale naprawdę wiedziałem od jednego dnia do drugiego, że muszę stąd wyjść”. Bez słowa rzuciła pracę w urzędzie pracy, spakowała torby, opuściła miasto i męża. „Pojechałem do Paryża, wynająłem się do najtańszego hotelu i mieszkałem tam przez miesiące, z bagietką i kawą, i pisałem wiersze”. Świetny śmiech z filiżanki. „Wszyscy byli okropni!”



To, co służy Liane Dirks, jest absurdalne, dziwne i smaczne

Pamiątki z życia: Liane Dirks mieszka w Barbados, Francji i Meksyku.

Minęło wiele lat, a teraz sześć powieści temu. W trzech z nich zajmowała się swoim ojcem. Günther Dirks był ćwiartką biegacza, okrutną siłą człowieka, który zniszczył wszystko, co zbudował, który musiał uciekać, w końcu złapał i zaczął ponownie. Znowu i znowu. Kiedy miała jedenaście lat, Liane Dirks widziała ojca po raz ostatni. W swojej powieści „Cztery sposoby pochowania mojego ojca” próbowała sfinalizować z nim. W tym czasie była po czterdziestce. „Myślę, że musiałem go pochować dla mnie, aby mógł zostać wskrzeszony”, mówi. Wtedy mogłaby wymyślić go jako postać literacką, zabawną, tajemniczą. W swojej nowej powieści „Kucharz królowej” ojciec pozostał pijakiem, ale stał się frajerem, poszukiwaczem. Świetny kucharz i dobry gawędziarz.

Na stole przed nami kilka zdjęć. Pokazują szefa kuchni w pełnym stroju, z czapką szefa kuchni ellenlanger na głowie i ciężkim medalionem na szyi. „Na tej twarzy jest wiele”, mówi Liane Dirks, „coś miękkiego, dowcipu, dumy, a zarazem pewnej nieśmiałości”. Jej ojciec miał na imię Andreas z drugim imieniem. W książce dała mu imię Anders. Niemiecki kucharz uciekł do biedniejszej dzielnicy miasta w Azji Południowo-Wschodniej. Każdego popołudnia, każdego wieczoru, małe miejsce, w którym gotuje, jest wypełniane do ostatniego miejsca. Jego wielkim marzeniem jest ugotować gościom najlepsze jedzenie na świecie i przeżyć chwilę czystego, czystego szczęścia. Ale kiedy wydaje się to wystarczająco bliskie, plany szefa kuchni są udaremniane: musi on wkroczyć na bankiet państwowy podany przez dyktatora dla najwyższej możliwej wizyty dla angielskiej królowej.



Co za filou.

Że jej ojciec rzeczywiście ugotował raz dla królowej, Liane Dirks nauczyła się przez przypadek. Po lekturze „Czterech sposobów pogrzebania mojego ojca” w Domu Literatury w Hamburgu nagle stała się starsza para przed autorem i przedstawiła się jako wujek i wielka ciotka. Liane Dirks nic o nich nie wiedziała. Umówili się na spotkanie i spotkali się, aby porozmawiać przez cztery dni. „Był to dla mnie proces uzdrawiania i prawdopodobnie dla obu” - wspomina. W końcu dowiedziała się, jak naprawdę umarł jej ojciec w Hiszpanii, samotny i zubożały. I usłyszała o jego rozkwicie: kiedy miał za sobą kuchnie trzech hoteli Sheraton w Singapurze, kiedy raz ugotował Suharto na bankiecie państwowym w 1974 r., A innym razem angielską królową na statku wycieczkowym. „Co za filou” - pomyślała Liane Dirks, gdy obaj powiedzieli: „ten, który nosi wszystkich, którzy są mu bliscy, a potem to!” W jej głosie rozbrzmiewa oburzenie, gdy o tym mówi. I, co zaskakujące, również dawka współczucia.



Lange Schatten: Wspomnienia ojca od dawna śledzą Liane Dirks.

W powieści „Kucharz królowej” dała ojcu nowe życie, bawiąc się ustalonymi fragmentami jego biografii i problematycznym wspólnym stosunkiem. „To jest bardzo odkupieńcze, wyzwalające”, wyjaśnia autor „i to jest zabawne”. Liane Dirks upija łyk herbaty. Poświęca czas na rozmowy, myśli, słucha. Na jej twarzy jest tak wiele: miłość życia ponad wszystko, niski ból, dziwna mieszanka obecności i dystansu oraz duża siła i pewność. „Rdzeniem każdej twórczej aktywności jest otwartość na mnie” - mówi. „Kiedy się otwieram, coś zaczyna się pojawiać, a potem chodzi o to, by pozostać jak najbardziej zrelaksowanym, być jak najbardziej otwartym i obserwować to, co chcę powiedzieć.I tak naprawdę myślę, że rodzi się nowa prawda ”.

Pijak pozostał ojcem w „Kucharzu Królowej”, cudzołożniku, brutalnym sprawcy i kłamcy. Ale niektórzy goście małej restauracji, którzy znają tylko jego sztukę kulinarną, a nie charakter, uważają go za świętego. Na deser swojego cudu udaje się w poszukiwaniu „łez Draupadi”, legendarnej odmiany jagód: „Gdy tylko cienka skóra jagód zmiażdżona na podniebieniu, przepływa przez czyste samopoczucie”, zauważa Anders, gdy je smakuje, „ nie tylko w ustach, biegnie przez całe ciało, przechodzi od stóp do głów, jesteś szczęśliwy, tylko dlatego, że gryziesz jagodę. ” Chociaż wie, że królowa Anglii nie dotknie egzotycznych owoców, nie może ich porzucić. Wreszcie przebiera je za „Draupadis Dream - fantazję czekolady, lodów i galaretki z wina”. Czy te jagody są naprawdę dostępne? Autor śmieje się: „Nie powiem ci!”

Liane Dirks: „The Queen's Cook” (219 p., 18 euro, Ark)

Kiedy są podawane w powieści, mistrz kuchni od dawna ucieka się do butelki whisky. „To są wszystkie świnie, o które tu gotujemy” - brzmiał. I krzyknął do strażników: „On jest mordercą!” A jednak historia zbliża się do szczęśliwego końca. „The Queen's Cook” to coś więcej niż burzliwa powieść o ciekawej wizycie państwowej, więcej niż pyszna historia absurdalnej misji, katastrofy i cudownego ocalenia. Jest subtelną, stymulującą refleksją na temat związku między gotowaniem, mówieniem i zrozumieniem. „Jeśli powieść naprawdę się powiedzie”, mówi autor, „wtedy nie możemy sformułować tego, co zrozumieliśmy, co jest bardzo podobne do bardzo dobrego posiłku, ponieważ można skosztować poszczególnych składników, ale nadal doświadczać tego Magia nowego, niepowtarzalnego smaku, a jeśli jest naprawdę dobrze zrobiona, to nie możesz jej opisać, co najwyżej przepisać lub po prostu powiedzieć.

WŚCIEKŁY KUCHARZ ATAKUJE! - Octodad: Dadliest Catch (Może 2024).



Główny bohater, Kolonia, urząd pracy, Paryż, książka, gotowanie