Nigdy nad morzem

Nigdy nad morzem Tytuł, dziecinnie wyzywający, zrezygnowany i niemal obrażony niesprawiedliwościami życia, jest idealny dla tego filmu. Trzej mężczyźni w średnim wieku są uwięzieni, nie na turkusowym morzu, ale w mercedesie, zaklinowanym między drzewami głęboko w leśnym kanionie: szczery artysta Schwanenmeister (grany przez Heinza Strunk, z jego autobiograficzną książką „Mięso to moje warzywa” profesor historii fałszywej Baisch (Dirk Stermann) i jego uzależniony od tabletu szwagier wstrząśnięty przez Weltekela Anzengrubera (Christoph Grissemann) szturmowali listy bestsellerów. Po zboczeniu z nocnej autostrady mężczyźni utknęli na wiele dni. Jedyne jedzenie: miska sałatki śledziowej i kilka butelek Prosecco.



Troje z nich siedzi teraz w więzieniu czekając i rozmawiając, krzycząc, waląc w włosy, całując, oszukując, śpiąc, śmiejąc się, głodując. Kapitulują, gdy kapitulują w swoim życiu, tylko „nigdy nad morzem”, ale schwytani, na skraju otchłani. Kto się porusza, wywala, wydaje się ich mottem. Mają nadzieję na ratunek z zewnątrz. Czy ona nadchodzi? W każdym razie jest jeszcze gorzej ...

Ta sztuka kameralna, trafnie nazwana przez twórców „Psycho-Groteską”, jest zabawna. Dialogi między austriackimi artystami kabaretowymi Stermannem, Grissemannem i współzałożycielem Studio Braun, Heinzem Strunkem, są równie radosne, jak wiarygodne w swojej absurdalności. I choć ci trzej nie są profesjonalnymi aktorami - ale naprawdę fajną grupą antybohaterów.



Tragedia nad Zegrzem. Zostawili córkę bez opieki... (Może 2024).



Heinz Strunk, Prosecco, Lead, Crowd, Mercedes-Benz, Never at the Sea, Heinz Strunk