Kim jestem naprawdę?

Po kilku zdaniach jej głos w telefonie znów brzmi znajomo. Nie rozmawialiśmy ze sobą od 30 lat. „Nadal mam od ciebie listy, od tego czasu”, mówi, „chcesz ich?” Nigdy więcej nie myślałem o tych listach. Ale teraz widzę sytuację ponownie przede mną: w tym czasie byłem w połowie lat dwudziestych i miałem skończyć studia. Nie wiedziałem, co się stało potem. Po raz pierwszy, niezależnie od grupy kobiet, WG czy grupy politycznej, musiałem zdecydować o mojej przyszłości. Berlin - moja dziewczyna przeprowadziła się tam - była jeszcze daleko. Wystarczająco daleko, by oddawać się literom, nieskrępowanym w snach, celach, nadziejach. Ponieważ w tym czasie chcieliśmy zrobić jedną rzecz ponad wszystko inne: robić wszystko zupełnie inaczej niż wszystkie pokolenia przed nami.



Może to nie przypadek, że znaleźliśmy się ponownie.

Teraz, kiedy w końcu wracamy do zadawania sobie pytania: co - a zwłaszcza kto - stał się z tego? Czy uczyniliśmy świat lepszym, staliśmy się sławni, znaleźliśmy własne szczęście? Jaką utraconą szansę możemy ponownie wykorzystać, a jakie niezrealizowane marzenie się spełniło? A co musimy wyrzucić za burtę dla wygody i dóbr materialnych, które stały się drogie? Moja dziewczyna i ja wysłaliśmy kilka e-maili tam iz powrotem. Oczywiście wysyłamy e-maile, a to, co teraz piszemy, nie będzie w żadnym pudełku po butach 30 lat później.



„Nie można było się spodziewać inaczej, w warunkach ...”, pisze do mnie po tym, jak opowiadałem o wszystkich osobistych i zawodowych zwrotach akcji w moim życiu. A teraz wydaje mi się to o wiele bardziej interesujące niż moje stare listy: Jakiej czerwonej nici ona rozpoznaje w moim życiu, o której być może nawet nie wiem?

To miły pomysł, że jest coś wyjątkowego

który towarzyszy nam przez wszystkie etapy życia, jak nasze niezmienne funkcje paszportowe. Tożsamość. I prawdopodobnie będziemy szukać później życia. Było całkiem łatwo, kiedy byliśmy młodzi. Mieliśmy wzorce do naśladowania, cele polityczne, światopogląd - a bezpieczeństwo grupy było często niemal automatyczne. Gdybyśmy nie chcieli planu życiowego przewidzianego dla konwencji, moglibyśmy szukać ludzi o podobnych poglądach w barwnym ruchu protestacyjnym. Właściwa szafa, polityczne punkty widzenia, zasady postępowania i towarzyszący mu program muzyczny były na to gotowe.



Jeśli nie podobały nam się grupy K, po prostu poszliśmy do Spontis. A ruch antynuklearny z jego szczęśliwymi, walecznymi czerwonymi słońcami pochłonął nas wszystkich. Boty grały „Wstań!” do, z cudownym holenderskim akcentem. Tylko czasami potajemnie i cicho zadawaliśmy sobie pytanie: A ja? Jak to idzie z tym, czego osobiście chcę od życia? Wkrótce te pytania stały się bardzo konkretne. Musieliśmy stale podejmować decyzje, które wyznaczają kierunek na przyszłość: za lub przeciw pracy, miastu, mężczyźnie, dziecku, mieszkaniu.

Przez większość czasu pytaliśmy samych siebie na skraju życia: kim jestem? Dlaczego zakochuję się w tym człowieku, który nie pasuje do mojej wizji przyszłości? Co mam zrobić, jeśli moja praca jest nagle zagrożona? Dlaczego boję się stracić, gdy przyjaciel umiera na raka? Ten, którego potrzebowałem, jak powietrze do oddychania, mówienie o skomplikowanym codziennym życiu mężczyzn, dzieci i pracy - i jak w nim żyjemy?

Socjologowie mówią o „tożsamościach patchworkowych”,

opisać, co jest potrzebne w coraz większym stopniu w ciągu naszego życia: przełączyć się i ponownie dostosować się do czegoś zupełnie innego. Odnawianie siebie na nowo - to brzmi dobrze. Ale szczerze, to zadanie jest często wymuszane przez wydarzenia zewnętrzne.

Na przykład, kiedy musimy pożegnać się z ludźmi lub pokojami, które stały się drogie. Kiedy pakują pudła, wracają do naszych rąk, zdjęć lub listów z tamtych dni - i wydaje się, że w tej chwili jest to po prostu zły moment, aby oddać się wspomnieniom, jak to wszystko się zaczęło. Kiedy życie naprawdę nas wyzwaniem, kwestia naszego własnego projektu osobowości wydaje się bardziej problemem luksusu. To nasza odpowiedź na to pytanie, które decyduje o tym, czy nadal chcemy pisać naszą historię w największym bałaganie. Albo jeśli jesteśmy tylko dodatkami w jednym kawałku, którego scenariusz został stworzony przez innych.

Z „rozwiniętej tożsamości” mówi psychologia,

jeśli uda nam się poradzić sobie ze zmianą w taki sposób, że możemy powiedzieć: to należy do mnie. Jestem gotów. Szkoda, że ​​do dziś żaden naukowiec nie może powiedzieć dokładnie, jaka jest tożsamość.Ponieważ to pytanie dotyczy nas wszystkich bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. „Kim jestem - a jeśli tak, to ile?”: Książka z tym tytułem sprzedała się w 800 000 egzemplarzy w ciągu dwóch lat.

Jego autor Richard David Precht oferuje czytelne wprowadzenie do filozofii - ale bez odpowiedzi. Ani badania mózgu. Chociaż naukowcy potwierdzają, że możemy rozwijać naszą osobowość tak długo, jak żyjemy - mózg wciąż tworzy nowe sieci. Pomaga nam to także na nowo opowiedzieć naszą historię, konstruując znaczący związek z zalewem wydarzeń, na które jesteśmy narażeni. I pomiń to, co wydaje się nie pasować. Ale kim jest ten złowieszczy „ja”, który wciąż pojawia się w naszym umyśle - badacze mózgu nie wiedzą. Nie można tego wykryć za pomocą skomplikowanej zaawansowanej diagnostyki. Musimy sami odpowiedzieć na to pytanie.

Nie każde życie zmienia się w wieku pięćdziesięciu lat.

Nawet nierealne jest częścią naszej tożsamości, mówi Verena Kast, psychoterapeuta z Zurychu - jeśli uczynimy to świadomym i zaakceptujemy. Jeśli przyznamy, że żaden wielki muzyk, artysta wizualny czy pisarz nie został dla nas stracony - ale ta muzyka, malarstwo lub pisanie mogą wzbogacić nasze życie. Może w przyszłości nawet bardziej niż w przeszłości, kiedy musieliśmy poddać wszystko, co zrobiliśmy, ostrej analizie kosztów i korzyści: czy warto? Czy to obiecuje sukces?

Nadszedł czas na bardziej troskliwe spojrzenie, także na to, co nam się nie udało, może dlatego, że było zbyt trudne. Może to było słuszne nie brać okazji kariery, nie przenosić się do tego innego miasta, nie stać i nie zostawiać wszystkiego dla tego człowieka? Nie zawsze przedsięwzięcie jest lepszym wyborem, nie zawsze otwiera drzwi do bardziej ekscytującego, bogatszego życia. Nic nie zmusza nas do dewaluacji lub zapomnienia tych marzeń, których nie zrealizowaliśmy - są one częścią naszej codziennej rutyny.

To jest ten wiek, w którym niektórzy ludzie decydują

wrócić do miejsca, w którym dorastali. W starych przyjaźniach ożywić i nagle stać się bardzo ważne. W których nowych partnerstwach często dochodzi do zjazdów klasowych: czy nie jest to typ, któremu nigdy nie ufałem w 12. klasie? Trochę szary i pomarszczony już jest, ma trochę więcej brzucha, ale wciąż jest interesujący. I dopiero teraz wyznaje mi, że w tym czasie miał zakochany portfel. Czy tęskniliśmy za 30 latami? Nie, dorastaliśmy na czymś innym.

Nie, to nie jest wezwanie do „wejścia w nas”.

Odnajdywanie siebie, poszukiwanie własnej tożsamości - dla mnie jest to wzniosły pomysł, że zostanie to osiągnięte przede wszystkim poprzez intensywne kwestionowanie samotnej wędrówki. W każdym razie nie potrzebuję Drogi Świętego Jakuba, ale interakcję, doświadczenie, spotkanie. I ktoś, kto mówi do mnie: Tak samo wyzywający i wyzywający, już spojrzałeś w świat, gdy miałeś cztery lata. Ponieważ nieomylne w nas jest często to, co najmniej siebie rozpoznajemy. Więc jaka była ta linia życia, która w oczach mojego przyjaciela 30 lat temu mnie podpisała? Chcę to wiedzieć dokładniej. Musimy się wkrótce spotkać, absolutnie!

Kim tak NAPRAWDĘ jestem... *WRESZCIE MOGĘ TO POWIEDZIEĆ* (Może 2024).



Osobowość, Berlin, ruch protestacyjny, osobowość, niezależność