Jak proszę Najdroższa kawa na świecie pochodzi z jelita kota!

Smakosze czasem wymyślają dziwne pomysły w poszukiwaniu wyjątkowości. Więc odkryli jakiś czas temu tak zwaną „kawę dla kotów” dla siebie. „Ziemisty, spleśniały, syropowaty, łagodny i bogaty w dżunglę i czekoladowe odcienie”, to powinno smakować. Jak lubisz dżunglę? Nie ważne.

Znacznie ciekawsza jest historia tej kawy. Jest produkowany jako plamy przypominające łasicę, w balijskich „Luwakach”, podczas nocnych nalotów na tropikalne plantacje kawy, przytulanki pełne pełnych dojrzałych i pulchnych wiśni.

Niestety, Luwak może tylko trawić czerwoną skórę i miazgę. Opuszczony wyląduje niedługo później w ziarnistych stosach na ziemi plantacyjnej. Tadaa? jest produkt fasoli.



W pewnym momencie zirytowany właściciel plantacji w pełni wykorzystał ten wielki problem: szlifował swoje kopie? Indonezyjski na kawę? z tzw. fasoli Luwak. W skrócie: ekskrementy. To smakowało zaskakująco dobrze i wielu mieszkańców zaczęło produkować małe ilości Kopi Luwak na specjalne okazje.

Szczęśliwe zakończenie: w międzyczasie mogą stać się naprawdę bogaci dzięki mozolnie zebranej fasoli. Jeden kilogram nieprażonych ziaren kosztuje bezpośrednio od producentów, wciąż poniżej 50 euro. W Europie zielona kawa kosztuje około stu euro w sprzedaży hurtowej. Palone ziarna są następnie sprzedawane za ponad dwieście euro. Uff, nie zła marża zysku.



A czy jest to szczęśliwe zakończenie dla zwierząt, na które polowano na plantacjach? Tak i nie. Widok brudnej mamony sprawił, że miejscowi złapali luwaki i przekarmili je wiśniami z kawy. Taka jednostronna dieta nie jest dobra dla łasic Dchungel. Tymczasem jest już kilku rolników, którzy przyjęli ekologiczną i przyjazną dla zwierząt produkcję Kopi Luwak. I tak jak w przypadku wszystkich innych sztucznie wytwarzanych produktów spożywczych, możesz spróbować tego w produkcie końcowym. I to jest prawdziwy luksus.

Daktyle a zdrowie (Kwiecień 2024).