„Śmierć jest bardzo spokojna” Jak to jest pracować w hospicjum w wieku 21 lat

Naprawdę nie pamiętam dokładnie, dlaczego to zrobiłem. Może chciałem zmierzyć się z lękiem przed stratą. Może też nie doceniłem, jak egzystencjalnie czas w hospicjum wstrząsnął moimi fundamentami. Kiedy byłem mały, często płakałem wieczorem, ponieważ bałem się utraty matki lub mojej starszej siostry. Wydaje mi się, że ta śmierć istnieje i zagraża stabilności życia. Potem spotkał mnie podczas mojego treningu jako pielęgniarka. Czasami śmierć przychodziła cicho, czasem niespodziewanie i gwałtownie. Wciąż pamiętam, jak po raz pierwszy stanąłem przed monitorem po nieudanym wyzdrowieniu i patrzyłem ze zdumieniem na linię prostą, która właśnie wskazywała na stałe bicie serca człowieka, który ze mną rozmawiał i żartował. Pięć minut temu.



Chciałem lepiej poznać tego obcego

Śmierć zdezorientowała mnie. Zbyt często go spotykałem, żeby mu odmówić, jak większość moich rówieśników, ale zbyt rzadko, żeby się do niego przyzwyczaić. Był jak nieznajomy, który jednocześnie mnie zaintrygował i oburzył. Prawdopodobnie to był decydujący punkt. Nie musiałem go łamać, więc musiałem się z nim zmierzyć. Całkowicie. Zgłosiłem się na ochotnika do hospicjum w moim szpitalu. Tam chciałem spędzić ostatnie miesiące mojej edukacji i muszę powiedzieć: nie żałuję. Nigdzie indziej nie nauczyłbym się doceniać wartości chwili tak bardzo jak tam. Ponieważ po raz pierwszy powiedziano mi: Zapomnij o wszystkim, co wiesz o opiece. Żadna z tych osób nie opuści tego domu żywcem. Wszystko, co się tutaj liczy, jest chwilą.



Śmierć może być bardzo brzydka

Spotkałem śmierć w szpitalu od najbrzydszej strony. Tutaj pokazał się inaczej. Nasi goście (nikt nie nazywał ludzi w hospicjum) mieli okazję poradzić sobie ze swoim losem. Niektóre z nich zostały usunięte z życia, ale miały czas, by opłakiwać ich życie. Byli w stanie rozstrzygnąć spór, pisać listy, dzielić się wiedzą. A to dało im spokój, którego tutaj nie oczekiwałem. Ale ten pokój wymaga czasu. Troszczyłem się o kobietę, która miała ogromny guz w żołądku. „Wiesz,” powiedziała mi pewnego dnia, „kiedy się dowiedziałam, krzyczałam, płakałam, błagałam, przeklinałam mojego Boga, wątpiłam w niego i nienawidziłam go, ale wtedy był taki dzień, kiedy to zrobiłam Zrobi to, bez względu na to, czy krzyczę, czy nie, więc zaakceptowałem swój los. Nadal przychodzą mi do głowy łzy, kiedy myślę o tej chwili. Ta bezradność i późniejsza akceptacja głęboko mnie poruszyły. Chociaż szybka śmierć może być łatwiejsza, chciałbym mieć czas, aby zaakceptować mój koniec, zanim odejdę.



Czego się nauczyłem

Nie stałem się inną osobą. Gdybym w wieku 21 lat pochłonął we mnie całą wiedzę umierających, byłbym zbyt wyprzedzony o swój czas. Nadal chciałem zostać młody. Zrób nonsens. Popełniaj błędy, których kiedyś żałuję na łożu śmierci. W końcu jestem człowiekiem. I nie spotkałem nikogo w hospicjum, który nie zawracał sobie głowy priorytetami i decyzjami swojego życia. To prawdopodobnie część tego i nie poczuję się lepiej. Ale jedna rzecz, którą głęboko zinternalizowałem: szczęście jest łatwiejsze niż myślisz. Czasami po prostu siedzę i czekam na dwie ręce, które mogą się mną zająć, nogi, które niosą mnie gdziekolwiek chcę, i usta, z którymi mogę się komunikować. Każde uderzenie serca, każda fala mózgowa, każdy ruch jest darem. Myślę, że stałem się bardziej zrelaksowany. Jeśli mam fajny minus na koncie po miłych wakacjach, to mnie to nie obchodzi. Zrobię to ponownie. Prawdziwe bogactwo jest tym, czego doświadczasz. Kiedy jestem stary lub gdy nadszedł mój czas, chcę powiedzieć: żyłem. Całkowicie. Mogłem robić głupie rzeczy. Ale zawsze były chwile szczęścia i wdzięczności. Jeśli mogę to powiedzieć, to może przyjść, śmierć. Wtedy mnie nie straszy.

Ludzie to nie tylko ich los

Dzisiaj pracuję w laboratorium cewnikowania serca. Nawet tam czasami musimy patrzeć w oczy śmierci. Uważam, że postępowanie z żałosnymi krewnymi nadal jest trudne. Chciałbym wyjaśnić wam wszystkim, co widziałem. Tej śmierci zazwyczaj towarzyszy spokój za naszym horyzontem. I że energia człowieka nigdy nie zostanie zakopana w jego ciele. Energia zostaje. To nie jest wiara, ale prawo fizyczne. Wiem dla siebie, że ludzi nie można zredukować do ich losu. Nawet gdy umrą. Nie, kiedy opłakują. Nie, kiedy są chorzy.Ludzie są o wiele bardziej skomplikowani niż to, co widzimy z nich. Od śmiertelnie chorej osoby czasami pojawia się niesforna siła. I to zostaje. Daleko poza śmiercią.


NYSTV - The Genesis Revelation - Flat Earth Apocalypse w Rob Skiba and David Carrico - Multi Lang (Może 2024).