„Chorowanie to strata, ale także zadanie”

ChroniquesDuVasteMonde WOMAN: Mr. Maio, krytykujesz w swojej nowej książce „Business Model Health”, że współczesna medycyna nas oszukuje, możliwe jest życie bez cierpienia i bólu. Co to ma z tym wspólnego?

Giovanni Maio: Nikt z nas nie chce cierpieć ani odczuwać bólu. Problemem jest zinternalizowana wiara w wykonalność. Uważamy, że potrzebujemy tylko właściwej metody lub właściwego lekarza, a zatem możemy w zasadzie wyeliminować cierpienie. Sugeruje to, że możemy uwolnić się od bólu. To mit. Złudzenie życia bez cierpienia czyni współczesnego człowieka nieszczęśliwym: zakłada, że ​​jeśli zrobi wszystko dobrze, nie będzie bólu. Dlatego jesteśmy tak nietolerancyjni wobec tych, którzy są źli. W milczeniu oczekujemy, że nauczy się zarządzać swoim cierpieniem.

Dlaczego ta iluzja stała się tak potężna?

Podjęliśmy ekonomiczne spojrzenie na życie. Każdego dnia mówi się nam, że powinniśmy być przedsiębiorcami samych siebie. Zgodnie z mottem: Jeśli dobrze zainwestuję w siebie, odniosę sukces. Jedynym celem dzisiaj jest wygranie konkursu. Zapominamy być sobą. Każdy człowiek jest bardziej przeznaczeniem niż Machsal: zostaliśmy wcieleni w życie. Z rodzicami nie wybraliśmy. Z umiejętnościami, które zostały nam dane. Ale wierzymy, że możemy odtworzyć świat.



urodził się w 1964 roku w San Fele we Włoszech. Studiował medycynę i filozofię we Freiburgu. Najpierw praktykował jako lekarz w klinice, później zaczął pisać i uczyć. Dzisiaj Maio jest przewodniczącym etyki medycznej na Albert-Ludwigs-University we Freiburgu. Jego nowa książka, Business Model Health, zostanie opublikowana w czerwcu. Jak rynek znosi sztukę uzdrawiania (192 str., 8,99 euro, Suhrkamp)

© dpa / Oliver Lieber

W jakich momentach muszę szanować los?

W którym uczę się rozumieć, że nigdy nie mogę zacząć od zera. Mam mocne i słabe strony, które muszę rozpoznać jako część mojej jaźni. Ale chcemy ich szkolić. Ponieważ współczesny człowiek wierzy, że już nie musi się zaprzyjaźniać. Jest jak klient wędrujący po supermarkecie: chciałbym to w moim życiu i tym, ale to błąd, że mogę wybrać wszystko.

Dlaczego tak bardzo zmagamy się z naszą niedoskonałością?

Wierzymy, że uniemożliwia nam to wyglądanie na potężne, interesujące i dlatego cenne. Kierujemy się standardami rynkowymi i dokładnie kryjemy to, co nas wyróżnia. Ale z jakiego powodu? Mamy to tylko ja. Musielibyśmy zwrócić większą uwagę na to, jakie unikalne umiejętności mamy. Każdy człowiek jest wyjątkowy, wyjątkowy i dlatego fascynujący. Zamiast tego kłaniamy się normalizacji. Musi być o nowych cechach, takich jak kreatywność, wrażliwość, empatia, ale trudno je zmierzyć.

Pocieszająca myśl: że możemy robić wielkie rzeczy nawet w rozproszeniu. Krytykują fakt, że dzisiejsi lekarze są zobowiązani do leczenia pacjenta jak automat do sprzedaży, który po prostu musi być ponownie funkcjonalny.

Jesteśmy przeszkoleni, aby być na stałe zdolnymi. Dlatego też każdy objaw, który sprzeciwia się tej presji wydajności, pojawia się jako katastrofa, jako rzekomy koniec szczęścia. Ponieważ pacjenci czują się źle w swojej chorobie, potrzebujemy lekarzy, którzy mogą nas przekazać: nawet jako osoba niepełnosprawna jestem wartościowy. Lekarstwo, które nie mówi pacjentowi: Nawet w zmienionym stanie jest nowe życie, uważam nieludzkie.



Jeszcze raz życzą sobie bardziej intuicji w medycynie, że uciekniemy od czysto technicznego i ekonomicznego rzemiosła.

Nie oddajemy sprawiedliwości osobie chorej, która go ukazuje i pracuje tylko nad jego ciałem: zdjęcie rentgenowskie, wyniki badań laboratoryjnych, operacja. Być może guz może być nawet zmniejszony. Ale trzymanie się wyłącznie mechanistycznego sposobu myślenia jest zbyt jednostronne. Choroba pogrąża ludzi w kryzysie egzystencjalnym. Musi być koniecznie traktowany. Ponieważ każda osoba ma wewnętrzne zdolności uzdrawiania, które może zmobilizować wrażliwy lekarz.

To brzmi jak cudowny uzdrowiciel.

Nie mówię, że jeśli pacjent czuje się dobrze, guz będzie mniejszy. Nie mówimy o magii. Chodzi o to, że człowiek nie musi czuć się całkowicie na łasce choroby, gdy rozpoznaje swoje wewnętrzne zasoby. Są przewlekle chorzy ludzie, którzy mogą prowadzić pełne życie dzięki swojej wewnętrznej postawie.

To musi kosztować człowieka ogromnego przezwyciężenia, aby tak spokojnie patrzeć na chorobę.

Chorowanie to strata, ale także rozkaz. Zachęca mnie do zmiany orientacji.Aż do wczoraj myślałem, że pozostały mi dziesięciolecia. Teraz wiem, mój promień jest znacznie mniejszy. Ale nie całe szczęście przepada. Może nie mogę już dłużej podróżować. Ale mogę patrzeć, czuć, czytać na niebie. Porozmawiaj z moimi dziećmi, wnukami, przyjaciółmi. Kiedy myślę o sobie jako o płodności, nie znajduję bogactwa życia w chorobie.



Niemniej jednak lekarz, który prowadzi nas do pokonania lub nawet życia z chorobą, nie jest zbyt popularny. Zamiast tego powinien szybko „pozbyć się ich”. W końcu wolelibyśmy wypalić strzykawkę niż zapytać o sens kryzysu.

Wielu pacjentów zinternalizowało także mechanistyczny obraz człowieka, wierząc, że żal po utracie osoby można po prostu naprawić poprzez śmierć lub rozwód. To, że takie warunki wymagają czasu, jest dla nas przestarzałe. Ponadto nasz system zachęca lekarza do pomiaru tylko pacjenta. Jeśli polega na rozmowie i zrozumieniu, ubezpieczenie zdrowotne mówi: nic nie zrobił.

Czy będzie kolejna rewolucja społeczna? Że znów spotykamy się z lekarzami z rozsądkiem i sami żegnamy się z tym ogromnym oczekiwaniem?

Spotykam wielu młodych lekarzy - chcą pomóc, nie są tak zmotywowani ekonomicznie. Są strasznie zirytowani, gdy ostrzegają: „Zrobiłeś coś z kolei, nie możemy zarabiać, nie pracujesz wystarczająco szybko, za dużo mówiłeś”. Ale jest opór. Dudnienie w systemie. Już teraz widzimy, że szpitale, które przywiązują wagę do kontaktu z ludźmi, otrzymują znacznie większe wsparcie.

Wtedy też odsuwamy się od ideologii: dam ci pigułkę, a będziesz szczęśliwy?

Pigułka nigdy cię nie uszczęśliwi. Tylko związek między lekarzem a pacjentem sprawi, że skuteczność leku będzie skuteczna. Muszę też uwierzyć w ten lek. Ale mogę to zrobić tylko wtedy, gdy wiem, że był ktoś, kto był zainteresowany mną, który rozumie moją potrzebę. Dlatego sytuacja w medycynie jest tak dramatyczna. Dla personelu jest to frustrujące i pozbawione sensu bycie odciętym od możliwości pomocy. Osoba przykuta do łóżka potrzebuje swojego odpowiednika, który mówi mu: „Nie jesteś sam”. Dlatego nie możemy zaakceptować, że ludzie umierają samotni.

W swojej książce cytujesz neurologa Viktora Frankl, który stwierdził, że człowiek „nie niszczy cierpienia, ale bezsensowne cierpienie”. Co to znaczy?

Frankl, więzień sumienia od wielu lat, napisał dokładnie w tym czasie: „Moje życie nie jest bez znaczenia”. Chociaż spodziewał się, że wkrótce zostanie zamordowany. Miał wewnętrzną wolność. Tak długo, jak żyjemy, jest to zawsze możliwe. Nawet jeśli jesteśmy w więzieniu, w więzieniu naszej choroby. Musimy rozpoznać światło, które jest w nas tak długo, jak jesteśmy. W XVIII wieku ludzie mówili o mocy duszy człowieka. Nadal w to wierzę.

Czym jest człowiek poza jego możliwościami?

Fascynującą cechą ludzi jest ich żywotność. Fakt, że nie można go ustalić, ponieważ każdy człowiek jest w zasadzie nieokreślony. Tak więc każde spotkanie ludzi jest zawsze czymś zupełnie nowym, niespodzianką. Nawet osoba, z którą jesteś żonaty od 20 lat, może być zaskoczona, jeśli tylko będziemy wystarczająco otwarci dla niego.

Czy straciliśmy to z oczu, otwartość na zaskoczenie i żywotność?

Tak, ponieważ w świecie zorientowanym na wydajność pobudzamy siebie do zewnętrznych cech jakościowych. To pozbawia nas wewnętrznej istoty, naszej aury. Ci, którzy uzależniają swoją egzystencję od programu produkcyjnego, są nieszczęśliwi. Ponieważ musi założyć, że to źródło wyschnie pewnego dnia.

Co pomaga w walce z bólem i jak zapobiec jego przewlekłości, dowiesz się w ChroniquesDuVasteMonde WOMAN SPECIAL „ból, puść!” (6,80 euro) - teraz w kiosku.

To sprawia, że ​​wpadamy w panikę?

Tak. Jesteśmy przekonani, że życie jest wyczerpane tym, co z niego robimy. Nigdy nie byliśmy tak niewolni jak dzisiaj. Ponieważ oczekiwania społeczne uwięzią nas. Mówi: Jesteś wartościowy tylko wtedy, gdy ci się uda. Jeśli nie, winisz siebie. Ale zupełnie nie zdajemy sobie sprawy, że samo istnienie własnej egzystencji jest największym darem, jaki trzymamy w naszych rękach. Wystarczy wyobrazić sobie, co by się stało, gdybym nie istniał: wtedy nic by nie było. To nieznośny pomysł. Ale jeśli tego nie pomyślimy, nie uchwycimy sedna życia.

Źródłem, z którego możemy sięgnąć do końca życia, byłaby zatem istota i ludzie, których tam wpuściliśmy?

Maszerujemy przez życie jako samotni wojownicy i strasznie się boimy, kiedy dojdziemy do punktu, w którym jesteśmy w potrzebie. Bez integracji własnej w formę wspólnoty nie będzie można zapobiec wewnętrznej pustce. Znajdujemy tylko o tobie do mnie. Połączenie z innymi czyni życie tak cennym. To, czym jestem, jest wynikiem moich spotkań.

Ale tęsknota za drugą, która jest bardzo duża.

Tęsknota istnieje. Ale zapomnieliśmy, jak sobie pozwolić na jedną rzecz. Jak przechodnie, którzy patrzą na wszystko, ale się nie angażują. Ponieważ decyzje eliminują inne opcje. Na przykład coraz więcej kobiet zamraża jaja. Dlatego tak duży rynek, ponieważ pary żyją dziś w stanie tymczasowości: wszyscy czekają, jeśli nie ma lepszego.

Za tym stoi też niezmienny pomysł, że najlepsze sprawia, że ​​życie jest chwalebne. Doskonałość, która powinna wzmocnić szare obszary życia.

Dokładnie. Dlatego właśnie agencje randkowe mają taką atrakcję - nic przypadkowego, tylko wybrać według własnych kryteriów. Ale najlepsze nie istnieje. On nie istnieje. Co pozostało: nie dowiem się, co to znaczy otworzyć się na osobę. Sposób tymczasowości zapobiega intensywności. Tragiczna rzecz: mamy mało czasu. Życie jest bardzo krótkie. Musimy podejmować decyzje lub będziemy żyć.

Psychiatra Arthur Barsky odkrył pod koniec lat 80., że im zdrowsze społeczeństwo, tym bardziej czują się chorzy. W rzeczywistości z powodu drobnych chorób biegniemy do specjalisty lub robimy z nas choroby, takie jak nietolerancja laktozy. Dlaczego tak jest

Wpadliśmy w przekonanie o wielu błyszczących broszurach: Zdrowie to nie wszystko, ale bez zdrowia wszystko jest niczym. Jesteśmy przekonani, że życie jest idealne tylko wtedy, gdy wszystko idzie dobrze. Jest to zerwany związek z naszymi własnymi ograniczeniami: chcemy żyć wiecznie, całkowicie znieść śmierć. Postrzegamy nasze ciało jako masę do modelowania. Dlatego wpadamy w panikę z powodu możliwych objawów, które należy wyeliminować. Współczesny człowiek nie ma innej treści niż funkcjonowanie jego ciała.

Jednocześnie usuwamy wszystko, co mogłoby zaszkodzić zdrowiu. Kieliszek wina, papieros, przyjemny posiłek ...

Możesz żyć dobrze, jeśli utrzymasz równowagę. Między martwieniem się o możliwe ryzyko a życiem. Musimy otworzyć się bardziej na rzeczy, które dają głębie życia i przyprawy. Nigdy nie powinniśmy być radykalni. Nadmierna dbałość o zdrowie zapobiega życiu, a ostatecznie także zdrowiu.

To, że ciągle się optymalizujemy, czyni nas nieszczęśliwymi, jak mówisz. Ale kiedy wiem, kiedy przestać ulepszać? Przecież rozumiemy siebie jako istoty, które stale się rozwijają.

Myślę, że to wcale nie jest trudne. Chodzi o proste pytanie: kim chcesz być? Nie musimy na nowo odkrywać siebie, ale odkrywać siebie na nowo. Bez sprzeczności z zewnątrz. Musimy zostawić znacznie więcej miejsca dla naszej tożsamości.

State of Decay 2 - recenzja i dzienniki quaza (Może 2024).



Uzdrawiająca moc, kryzys, automat, medycyna, uzdrawiająca moc, etyka, ból, choroba